niedziela, 14 lutego 2016

Od Gorsh - C.D. Tim'a ''Jak tu dotarłem''


Walczyłam sobie z powietrznymi wrogami jak gdyby nigdy nic i ćwiczyłam swojego cela za pomocą rzucania śnieżkami w tarcze mojego brata, gdy nagle zauważyłam jakąś sylwetkę. Zaszłam wilka od tyłu i zaczęłam rozmowę, która zatrzymała się na tym, że wilk zapytał o istnienie na tych terenach jakiejś watahy. Postanowiłam, że trochę się z nim podroczę, wygląda na wilka o ciętym języku i dobrym poczuciu humoru. Więc czemu nie?
- Może tak, może nie. - Odpowiedziałam z nutką ironii w głosie. Wilka najwyraźniej niezbyt do ruszyło. Bo niby czemu miałoby ruszyć? Chociaż w sumie, niektóre wilki już byłyby poirytowane.
 - Czyli tak. - Odparł, wciąż mówiąc neutralnym tonem. Przejrzał mnie, ale to było banalne.
Zmrużyłam powieki, by śnieg przestał mi wpadać do oczu. Przez niego nie mogłam przyjrzeć się przybyszowi. Teraz, małe płatki tego białego puchu osadzały się nie na moich gałkach ocznych, a na rzęsach. Kiedy zobaczyłam basiora w pełnej krasie, uśmiechnęłam się lekko.
 - Niezłe wdzianko. - Mruknęłam.
 - Niezły fryz. - Odburknął. Mimowolnie wydałam z siebie ciche parsknięcie.
 - No, jest tu taka tam wataha. - Uległam. - Niecałe czterdzieści wilków, mój ojciec im przewodzi. Żywioł Elektryczności, nazwa: Wataha Krwawego Wzgórza. Coś jeszcze?
 - Ciekawa forma zaprezentowania watahy. - Powiedział. - Możesz mnie zaprowadzić do swojego ojca?
 - Chodź. - Rzuciłam i zaczęłam iść w stronę mojej jaskini, gdzie matka i ojciec znając życie pili sobie herbatkę z wielkimi uśmiechami. Ciekawe jak będą się zachowywać, kiedy przyjdzie im odłożyć te idiotyczne kubeczki i ruszyć na wojnę? Chcę to zobaczyć.
 - Daleko to? - Zapytał nowy.
 - Nie. - Odpowiedziałam. - Tak z innej beczki, Gorsh jestem. - Przedstawiłam się i rzuciłam basiorowi wymowne spojrzenie.
 - Tim. - Skinął lekko głową, a ja powtórzyłam ten jakże kulturalny gest wilka.
 - Śmierdzisz mi Podniebną Krainą. - Zmrużyłam wrogo oczy. - Więcej was matka nie miała?
 - Masz jakiś problem? - Zapytał, odwracając głowę w moją stronę.
 - Nie, nie. - Powiedziałam szybko. - Z wami nie. Ale wasi przywódcy są śmieszni.
 - Chyba nie mam zdania na ten temat. Są... - Basior chciał nieco załagodzić sytuację, jednak szybko dokończyłam jego zdanie.
 - Idiotami. - Mruknęłam, po czym przeszłam do argumentacji. - Wylewają wilki o byle co, tak jak w Watasze Ognia. Nudziarze, sztywniacy...
 - Teraz będziesz rzucać synonimami, ta? - Zapytał, chyba już lekko poirytowany.
 - Dobra, koniec. - Westchnęłam lekko. - Nieuchronnie zbliżamy się do końca naszej szalonej podróży.
 - To dobrze, już mnie męczy.
 - Ta? Przez śnieg, czy przeze mnie? - Zapytałam, lekko unosząc kąciki ust.

< Tim? Sorki za długość, skupiłam się głównie na dialogach >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!