środa, 17 lutego 2016

Od Dark Heaven - C.D. Silent Fear'a ''Czas na... walentynki...''


Basior prowadził w miejsce na granicach naszej watahy. Na jakimś wielkim, otwartym odludziu, gdzie będziemy całkiem sami. Hej, chyba wczuł się w rolę! Zapachniało mi mięsem i przyprawami, mniam! Mimo, iż jadłam kilka minut temu, znów zrobiłam się głodna, przez ten kuszący zapach mięsa i niewiadomych na razie przypraw. Szliśmy wolno, on zwalniał, aby iść obok mnie. Byłam głęboko zamyślona, Silent chyba też...dlaczego tak nieswojo się zachowywał? Podobno jest takim złym samcem, którego każdy omija... od dziś ja nie. Nie myślę oczywiście, że jestem jakimś wyjątkiem, ale myślę, że po takiej randce nie byłby w stanie zrobić mi krzywdę. Uśmiechnęłam się widząc kątem oka, że mnie obserwuje. Poprawiłam czarną grzywkę, która natarczywie wpadała mi do oczu, co spowodował chwilowy silniejszy powiew wiatru. Szliśmy pod wiatr, niby ciężej, ale obok niego tak jakoś lekko. Niby w nocy, a tak jasno, niby zimą, a tak ciepło... Wreszcie dotarliśmy na miejsce, bo Fear zatrzymał się i rozłożył koc. Postawił na nim coś zapakowanego w duże pudło, które wlókł całą drogę. Otworzył pudełko i wyjął z niego coś kolorowego. Z daleka nie mogłam dostrzec, co to dokładnie jest, ale pachniało bardzo znajomo. Wiosną. Po chwili wyciągnął do mnie łapę z... kwiatami. Najpiękniejszymi, jakie widziałam! 
- To... dla mnie?
Byłam zdziwiona, skąd on je miał?
- No, a widzisz tu kogoś innego, dla kogo mogłyby być?
Uśmiechnął się lekko. Przyjęłam prezent i pocałowałam w policzek.
- Ależ, dziękuję. Bardzo mi się podobają.

<Silent?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!