czwartek, 11 lutego 2016

Od Safiry - Najsmutniejszy dzień

Kiedy się obudziłam, zrobiłam wszystkie codzienne czynności. Postanowiłam iść do Iranda. Szłam, szłam i szłam. Nagle zobaczyłam, że on idzie i mnie chyba woła, więc postanowiłam do niego pójść.
- Cześć. - Powiedziałam.
- Cześć. - Odpowiedział smutnym głosem.
- Co się stało? - Zapytałam z niepokojem. 
Nagle w naszej rozmowie przeszkodziła nam Valixy i zakrzyknęła parę razy: 
- Ciociu! Ciociu!
- Słucham cię, po co przyszłaś? - Zwróciłam się do młodej wilczycy.
- Mama powiedziała, że mam cię zawołać.
- Okej. Muszę iść, Irand. Do zobaczenia. - Pożegnałam się z wilkiem.
- No pa.
Kiedy szlam z Valixy, ujrzałam Dianę. Zapytałam jej się, co chciała. Ona odpowiedziała, że już nic. Postanowiłam szybko pobiec do Iranda i się zapytać co się stało, lecz już go tam nie było. Cały dzień mnie to dręczyło. Co chciał mi powiedzieć? Wydawało mi się, że on mnie unika. Bez zastanowienia postanowiłam pójść do niego do jaskini, lecz tam też go nie zastałam. Pytałam się współlokatorów, czy go czasem nie widzieli, oni jednak odpowiedzieli, że przez cały dzień go nie widzieli. Bardzo się zdziwiłam i przy okazji zaniepokoiłam. Co się z nim dzieje i co go gryzie? Jednak się nie poddawałam i postanowiłam go dalej szukać, ale w ogóle nie wiedziałam gdzie on może być. Kiedy był już wieczór, postanowiłam jednak wrócić do jaskini i szukać go znów jutro. Byłam bardzo zmęczona, ponieważ szukałam go cały dzień.

***

Nazajutrz postanowiłam wstać wcześnie, tak jak Irand i tak też się stało. Znałam go i wiedziałam, że dzień zaczyna od porannego polowania. Powiedziałam sobie, że muszę wiedzieć, co chciał mi powiedzieć. I w końcu go spotkałam, podbiegłam do niego i powiedziałam zdyszana:
- Co chciałeś mi wczoraj powiedzieć?
- Odchodzę. - Powiedział prawie zapłakany.
- Co? Ale gdzie? - Zapytałam podobnym tonem.
- Nie wiem, żegnaj. - Powiedział.
Byłam zrozpaczona. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. To był najgorszy dzień w moim życiu, nie dość, że straciłam swojego ojca, matkę i resztę stada to jeszcze teraz swoją miłość. 
Od tamtej pory, kiedy odszedł Irand do nikogo się nie odzywałam, nawet do mojej najlepszej przyjaciółki Diany. Ona chciała mnie pocieszyć ale ja nie miałam siły na rozmowę z innymi i nie mogłam... to za bardzo bolało. Dlatego właśnie nie chciałam zbyt łączyć z innymi wilkami, kiedy odchodzili lub umierali, nie wytrzymywałam. Nie umiem żyć sama, od kiedy poznałam Iranda wszystko się zmieniło. Myślałam, że już wiem co znaczy kochać, ale po jego odejściu znów chyba nie pogodzę się ze światem. Wtedy, kiedy Irand ze mną rozmawiał czułam, że coraz bardziej zaczynam go kochać, ale wystarczył jeden dzień, aby wszystko prysło - moje marzenia i największa miłość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!