poniedziałek, 22 grudnia 2014

Od Smile - C.D. opowiadania Wilson'a''Pierwsze dni''

Szybko zamknęłam oczy, gdyby teraz popadł w senny paraliż to już nigdy nie mogła bym stoczyć z nim walki. Ponownie najeżyłam swoją elektryczną sierść. Przytulałam głowę do szyi wilka aby cios był potężniejszy.
- To także nie twoja wina.. – powiedziałam do drgającego wilka – jesteś taki jak on
Opuściłam go i zwinnym krokiem owinęłam się wokoło głowy zająca. Ułożyłam się obok, głaszcząc uszy niewinnego zwierzęcia. Wyprostowałam mechaniczną łapę w stronę wilka. 
- Nie podchodź. Proszę… nie podchodź – wyszeptałam panicznie łkając
Wilk nienaruszony wstał wytrzeszczając przy tym zęby. Otrzepał się z kurzu pozostawionego na ziemi lekko oblanej krwią zająca. Przejechał ogonem po ziemi po czy zrobił odważny krok do przodu.
- NIE PODCHODŹ! – krzyknęłam jak opętana
- Zamknij się… - wystawił pazury
Wybiłam się tylnymi łapami w stronę wilka. Znajdując się w powietrzu zdjęłam maskę. Leciała za nią gromada mojej krwi. Uśmiech na twarzy pojawił się z boku na bok, tak samo krwawiąc. Upadłam na wilku tym samym drapiąc go po policzku. Jego krew spłynęła po mojej łapie tworząc przy tym dziwne wrażenie magii. To było cudowne, widząc ponownie krew innych zastygającej na moim ciele. Odepchnęłam wilka tylnymi łapami, oraz łapiąc go za głowę. Toksyczny jad spłyną mu po grzywce, pozostawiając jarzący się ślad. Czemu mi to robi? Czy nie wie, że w końcu to i tak jego wina? Machnęłam elektrycznymi cierniami w jego stronę. Nagle pode mną ziemia zaczęła się trząść. Uniosła się w górę po czym rozpadła na drobne kawałki. Zaczynałam upadać. Łbem zahaczyłam o drobne chmury, po czym z wielkim hukiem uderzyłam o twardą ziemię. Skóra na niektórych częściach ciała zniknęła, pozostała jedynie mechaniczna część. Wilk ponownie chciał zadać atak, lecz było za późno. Znajdowałam się za nim. Ponownie najeżyłam elektryczną sierść i owinęłam wokoło szyi wilka. Przysunęłam okropną twarz na Prost jego. W przeciwieństwie do mnie miał pewnie cudowne życie. To było widać, nie tylko w jego oczach, a także jego myślach. Przelała mnie litość i trwoga, po raz pierwszy. Opuszczając głowę wyszeptałam „metalowe” słowa.
- J-ja należę do watahy, lecz nie długo. Jesteś wilkiem o dobrym sercu – spokojny wiatr przejechał mi po sierści
Zacisnęłam zęby po czym dodałam…
- Jestem śmieciem, ale zrozum przy następnej okazji… wyrwę ci wnętrzności i wysmaruje je swoją jaskinię - Przybliżyłam głowę jeszcze bardziej – widzisz mnie? Ta twarz będzie cię prześladować przez najbliższe lata. Ug-ght…
Krew z twarzy wyciekła na brązową sierść wilka. Co raz mocniej zaciskałam ogon wokoło jego szyi. Lewą łapą chwyciłam za maskę. Nałożyłam ją, ponownie zaciskając żal w sercu. Wypuściłam wilka, po czym nieco oddaliłam aby się uspokoić. Opuściłam głowę spoglądając na samą siebie. Gdyby nie to wszystko, była bym piękną ciemno żółtą waderą. Ale bywa, chociaż… to wszystko, jest dla mnie rozkoszą i możliwe, że podoba mi się.

< Wilson? I jak na to odpowiesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!