Był już środek dnia a ja nadal siedziałem w jaskini . Wolałem z niej dziś nie wychodzić ... dlaczego ? Głównie dlatego , że do głosu zaczął dobijać się dawny ja . Posiadam tak zwane rozdwojenie jaźni . Żyją we mnie dwa wilki ... niestety , ja znam tylko jednego z nich a ten drugi jest mi obcy ... obecnie jest . Kogoś może zaciekawić którego z dwóch wilków znam lepiej ... odpowiem , że tego bezdusznego , zepsutego w środku i zrujnowanego psychicznie wilka który zawsze idzie pod prąd . Jest uparty i nieustępliwy . Tak ... O tak ! Tego znam doskonale a ten drugi ? Co z nim ? Delikatny , wrażliwy , lubiący rozmawiać ... - Tylko tyle pamiętam z mojej poprzedniej osoby . Postanowiłem , że poszukam czegoś ... a raczej kogoś kto nieustannie kręcił się wokół mojej jaskini . Problem w tym , że nie był to wilk . Usłyszałem szelest a po chwili cichy śmiech . Wyszedłem z domu a do moich uszu dobiegł okropny pisk :
-Piesek ! - Wrzeszczała mała istota biegnąca do mnie .
Wiedziałem , że jest to mały człowiek ... a dokładniej mała dziewczynka . Była ubrana w białą kurtkę , zimowe buty i dżinsowe spodnie . Rzuciła mi się na szyję ... a ja nie zareagowałem ! Całe życie czułem nienawiść do ludzi ale to dziecko ... miało w sobie coś innego . Po chwili zaczęło płakać i prosić żebym zabrał je do domu ... wziąłem je na grzbiet i poszedłem ... w stronę z której przyszła .
***
W momencie gdy wyszedłem z lasu z małą na grzbiecie zobaczyłem jak bardzo ludzie nie cierpią wilków . Piątka wieśniaków wymierzyła we mnie z wiatrówek ... starych , niecelnych na daleki dystans , jednak oni stali bardzo blisko mnie . Mała zeszła z mojego grzbietu ale oni ani myśleli opuścić broń . Nie wiem czemu ale nie potrafiłem zaatakować .
-Jestem Monika - Powiedziało dziecko wtulając się w moją sierść . - Pójdziesz ze mną do domu ?
Jej pytanie mnie zszokowało ... jak ona mogła o tym pomyśleć ?!"Nie" Napisałem to na piasku a w oczach dziewczynki pojawiły się małe łezki . To była przyjemna chwila ... tylko szkoda , że w środku cierpiałem . Chciałem rzucić się na myśliwych ... rozszarpać każdego z nich ale nie mogłem ... Ludzkie szczenię jeszcze raz mnie uścisnęło i zaczęło iść w stronę swojego domu . Miałem, odchodzić ... gdy nagle poczułem przeszywający ból . Trafił w ucho ... co za ślepota ! Nie trafić wilka który stoi 5 metrów dalej ! Tego było za wiele ! Do głosu dobił się Silence jakiego znałem ... Wioska w której się znalazłem była ponad dwie godziny drogi od watahy ... byłem tam sam . Gdy skończyłem moją robotę też byłem sam ... ale z kilkoma ranami ciętymi i przestrzelonym uchem . Jedyne osoby które oszczędziłem to ... cała rodzina tego dziecka . Łącznie z ojcem ... wiedziałem , że może mnie zabić , i on też to wiedział ! Miał jednak trochę rozumu w głowie i wybrał życie zamiast śmierci . W sumie jest jeden plus tej wyprawy ... znalazłem sobie prezent na święta ! Długi , czarny nóż jednego z myśliwych . Wymagał polerowania i ostrzenia ale dało się to zrobić .
*-Wesołych świąt Silence ! * - Pomyślałem wypluwając resztki ludzkiego mięsa które zostały między moimi zębami .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!