wtorek, 2 grudnia 2014

Od Shelby - Cel w życiu

Ból stawał się coraz większy. Zrujnowałam rodzinę Karo - basiora, którego darzyłam miłością. Całe dnie spędzałam w jaskini, samotnie leżąc zwinięta w kłębek w kacie. Chciałam być sama. Słowa innych wilków zapewne by mnie krytykowały, atakowały. Nie chciałam ich słyszeć. Wiedziałam, że popadam w depresję, lecz nie umiałam jej zwalczyć. Zbyt wiele wysiłku mnie to kosztowało. Jednak wszystko ma swój kres.
Nadszedł dzień, w którym znowu pojawił się obraz dziewczyny. Brunetka cierpiała. Tak bardzo, że w dłoni trzymała żyletkę i przejeżdżała nią po delikatnej skórze. Naskórek powoli się rozcinał, po kilku sekundach leciała krew. Czuła pieczenie. Ból fizyczny pozwalał ukoić jej psychiczny. Wiedziałam, że robiła to przez tego chłopaka. Czułam, że im nie wyszło. Ich związek nie wytrzymał próby, jaką była opieka nad niepełnosprawną. 
Teraz miałam nowy cel.
Nie mogłam się użalać nad sobą, gdyż musiałam się dowiedzieć co oznaczają moje... wizje, wspomnienia. Nie miałam zielonego pojęcia jak to nazwać.
Udałam się do Greybeck'a. Podobno miał, czy raczej posiadał magiczne zdolności. W każdym razie zdawałam sobie sprawę z tego, że tylko on może mi pomóc.
Wciąż nie byłam pewna czy dobrze robię, choć jego jaskinia znajdowała się tuż przede mną. Nie mogłam się teraz wycofać, ruszyłam w kierunku mieszkania wilka.
- Witaj. Potrzebujesz czegoś? - podskoczyłam, słysząc za sobą potężny głos basiora. Odwróciłam łeb, napotykając jego ciepłe spojrzenie. Automatycznie skinęłam głową. - Słucham. - zachęcił.
- Na imię mam Shelby. Słyszałam, że posiadasz magiczne zdolności... hmm... - przerwałam. Nie wiedziałam czy mam się do niego zwrócić oficjalnie, bądź po przyjacielsku.
- Możesz mi mówić po imieniu. 
- Dobrze. Chciałabym cię prosić o pomoc. - pokiwał głową w skupieniu. 
- Zapraszam do jaskini. Tam wyjaśnisz mi swój problem. - rzekł, prowadząc mnie do środka jego domu. Jaskinia była głęboka. A co bardziej mnie zaskoczyło, to fakt, że w jaskini nie panował mrok. 
- Jak to zrobiłeś? - zapytałam, patrząc na sufit. Wilk odpowiedział:
- Tajemnica, ale to zostawmy w spokoju. Powiedz mi o swoim problemie.
Właśnie w tym momencie dopadł mnie lęk, czy powiedzieć o tym Greybeck'owi, czy też nie. Byłam niezdecydowana. Było to spowodowane moim stresem i niepewnością. Przeżywałam za dużo uczuć jak na jeden raz. W końcu wzięłam głęboki wdech.
- Widzę pewne wspomnienia, wizje... Pojawia się w nich pewna dziewczyna i skrawki z jej życia. Czuję to co ona i sama przeżywam pewne uczucia. Nie wiem co to oznacza. - wyjaśniłam. Czekałam na odpowiedź wilka z cierpliwością. 
- Niekiedy osoby, które mają powiązaną z czymś przyszłość, czuja to samo i widzą obrazy. - rzekł. Zaskoczyło mnie to. Moja przyszłość była z nią powiązana.
- Ale jak to? - wydusiłam z siebie. Tyle myśli krążyło wokół teorii basiora.
- Nie jestem tego pewien, ale... mogę to zobaczyć. Mam moc widzenia przyszłości. O ile się na to zgodzisz. - powiedział. Moja ciekawość nie znała granic. Musiałam znać prawdę!
- Możesz.
- Będzie tylko trochę bolało. Możesz być przez jakiś czas skołowana. - uprzedził kładąc łapy na moich skroniach. Zamknął oczy. Poczułam jakby wysysał ze mnie przyszłość. Wyglądało to jak podróż kosmiczna z ponad świetlną prędkością. Czułam lekki ból.
- Wszystko się zgadza. - rzekł, otwierając oczy. - Musisz odnaleźć tą dziewczynę. Potrzebuje kogoś, a ty kimś jesteś ty, Shelby.
***
Już wiedziałam co zrobię.
Skierowałam kroki do jaskini, do której nie miałam już nigdy zamiaru wejść. Czułam potrzebę pożegnania się z nim. Z moją pierwszą miłością.
- Czego tu chcesz? - zapytał. Nie byłam tu mile widziana. Słyszałam, że rozstał się z Laeti. Potwierdzał to fakt, że siedział sam. Nawet jego dzieci poszły z nią.
- Przyszłam się pożegnać. - mruknęłam. Karo wykrzywił twarz w grymasie. Zabolało mnie to.
- W takim razie życzę szerokiej drogi. - rzucił zirytowany moją obecnością. Odwróciłam się z zamiarem wyjścia. 
- Nie martw się. Wszystko ci się ułoży. - szepnęłam. Wiedziałam, że to usłyszał. Szybko ruszyłam z miejsca. Chciałam odnaleźć tą dziewczynę. Zakończyć kolejny rozdział mojego nieudolnego życia. 
Żegnaj, Wataho Krwawego Wzgórza. Przyniosłaś mi tyle bólu, a jednocześnie pomogłaś odnaleźć cel w życiu... Dziękuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!