Zastanowiłam się chwilę. Wprawdzie do jaskini moich przybranych synów nie było daleko, lecz każdy z nich miał już swoje zajęcia. Peace musiał spędzać czas z SandStorm, zaś Bloodspill z Megan. Azuma i Dust pochłonięci byli swoim sprawami. Nie chciałam im przeszkadzać.
- Po namyśle, postanowiłam, że zanocuję u ciebie. - odparłam, wpatrując się w twarz Odyseusza, jakbym chciałam doszukać się jakieś reakcji. Basior uśmiechnął się lekko.
- Dobrze. - powiedział. - Przed nami kawałek drogi. Prosiłbym cię, żebyś koło mnie stanęła. - dopowiedział uprzejmie. Wykonałam jego polecenie. Znowu poczułam na sobie ciepły bok wilka. Czułam się przy nim bezpieczniej.
- Jestem ciekawa jak wygląda twoja jaskini... Zapewne wspaniale, skoro nosi taką dźwięczną nazwę. - rozmarzyłam się. Odys skinął lekko głową.
- I tu masz rację... Ale nie będę ci psuł niespodzianki. Chcę wyczuć twoją reakcję. - zaśmiał się lekko. Odyseusz pomimo swej nabytej ślepoty, jakby w ogóle się nią nie przejmował. Podziwiałam to u niego. Nie wiem jak bym osobiście poradziła sobie z tym, że utraciłam swój wzrok. Jednak dzięki temu basior był wyjątkowy i na swój sposób uroczy.
- Słyszałeś o tej wojnie? - zapytałam, zaczynając niezbyt przyjemny temat.
- Tak. Ja na nic się nie przydam. - powiedział obojętnie. Tu miał rację. Zginął by od razu na polu bitwy, stanowiąc łatwy cel. - A czemu pytasz?
- Chciałam wiedzieć, bo ja na nią idę. Jestem wojowniczką, więc to moja powinność. Zresztą Peace też idzie... Nie wiem jak z resztą, a nie chce zostawić ich samych na polu bitwy. Nie zamierzam też polec...
< Odyseusz? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!