Załatwiliśmy te i owe sprawy dotyczące wszystkich umów. Zabraliśmy mniejszą grupkę wilków, aby wraz z głośniejszą muzyką, przybywało ich więcej. Było ciemno, lecz dzięki hieroglifom ( moim, Aelity, oraz pewnego basiora) wszystko wyglądało bajecznie. Przez chwilę patrzyłam na Aelitę, która wpatrywała się w inne wilki.
- Aelita! – lekko popchnęłam waderę – pośpiesz się, zaraz się rozejdą...
Potrząsnęła głową i stanęła na środek
Wyczarowałam kryształki które aktualnie leżały na ziemi, lecz gdy Aelita będzie śpiewać, one będą unosząc się, podwajać światło księżyca. A ono zarazem odbijać o kolejne kryształki.
Widownia nastawiła uszy, zaczynając wsłuchiwanie się w głos Aelity. Ona bez żadnych przeszkód dążyła dalej. Ja jedynie byłam chórkiem, ale dla mnie jest to dostateczna pozycja.
Śpiewanie po krótkim czasie przeistoczyło się w czystą zabawę. Zaczęłam czarować lodem najróżniejsze rzeczy. A kryształki aż się trzęsły. Widownia co chwilę robiła się większa. Moje znamiona zaczęły nieco irytować swoim blaskiem.
Zaczęłam rysować lodem po całej ziemi, co dawało bardzo ładny wygląd całej polany.
Zebrało się większość wilków. Inne używały swoje moce, które z połączeniem innych dawało niezapomniane widoki.
***
- Nie prędko wszyscy pójdziemy spać – zaśmiałam się spoglądając na innych
- Tym lepiej! Te Mikołajki będą należeć do niezapomnianych – uśmiechnęła się
- Taa… oddzielnie jesteśmy potężni, lecz gdy się połączymy.. jesteśmy niezniszczalni – na chwilę spoważniałam
- Oj przestań – popchnęła mnie w stronę bufetu
Oblizałam się o wargi i złapałam za sakiewkę z sokiem z jagód. Za jednym zamachem wypiłam wszystko do dna.
- No wiesz? Nawet się nie podzieliłaś – jęknęła
- Za późno – puściłam oczko
Nagle coś czerwonego przejechało mi po oczach. Syknęłam.
- Co do… - zobaczyłam basiora, nieco podobnego do mnie
Aelita wyłapała okazję, i lekko uderzyła łokciem. Popatrzyłam na nią, lecz ona oddała to w taki sposób, jak by wiedziała co się święci.
- No, no – zarechotała
- Przestań – warknęłam – nawet nie wiem kto to
- Zaraz się przekonamy! – chciała popchnąć mnie w jego stronę, lecz zamiast tego, sama wpadła prosto w niego
Wadera rzuciła na mnie krwistym wzrokiem, a ja jedynie pomachałam łapą, w stylu „powodzenia”. Obydwie nawet nie zwróciliśmy uwagi na basiora. W końcu podbiegłam do niej, i uratowałam sytuację.
- Wybacz jej.. ona tak czasem ma, ma to od urodzenia – zaśmiałam się
- Aya! – ponownie warknęła
- No tak.. gdzie moja uprzejmość, mów mi Aya – podałam łapę basiorowi
< BlackDreams, co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!