Postanowiłam się przełamać. Chciałam nareszcie lepiej poznać jakiegoś wilka.
- Ile masz lat? - Zapytałam ni stąd, ni zowąd.
- Cztery, a co? - Odparł.
- Nic, jestem ciekawa. - Odpowiedziałam. Chyba zrozumiał, że mam ochotę porozmawiać. Chciał mi pokazać, że jest zainteresowany moją osobą i nie traktuje mnie jak powietrze. Zaczął więc ze mną rozmawiać, jak wilk z wilkiem, czyli tak jak miało być.
- A ty ile? - Zapytał.
- Jestem dwa lata młodsza od ciebie. - Uśmiechnęłam się.
- Spoko. Jakie masz stanowisko?
- Jestem wyrzutkiem, nie chcę pracy. - Przyznałam. - Ale leniem nie jestem. Po prostu wolę całymi dniami rysować i pisać, spełniać się. A ty?
- Ja bronię rannych na wojnach.
- Przecież nie lubisz walczyć...
- Bo nie lubię, ale obrona to co innego. Czekaj, skąd ty to wiesz?
- Widać. - Uśmiechnęłam się znów. - Jakie masz żywioły?
- Wodę i Naturę. A ty?
- Lód, Magię i Mrok. A jakie moce?
- Telepatię, rozmawianie z bogami, wyczarowywanie różnych zwierząt, zamianę wody na krew, sprawianie kanionów wody. A ty?
- Telepatię, hipnozę, teleportację, czytanie w myślach, telekinezę, lewitację, zatruwanie i zabijanie mrokiem, zamrażanie wzrokiem i dotykiem, władzę nad przedmiotami, możliwość wyczarowania wszystkiego, co sobie tylko wymarzę, zmianę postaci, niewidzialność, otaczanie przeciwnika mrocznymi mackami. A masz jakieś słabe punkty?
- Tak, klatkę piersiową. A ty jakieś masz?
- Oczy i okolice pyska.
- Właśnie, zauważyłem jakąś szramę na twoim oku. Skąd ona?
- Urodziłam się z nią.
- Aha. Czego nie lubisz, bo zgaduję, że lubisz samotność?
- Nie lubię różu, upałów i ostrego słońca. Ale lubię kilka rzeczy bardziej niż samotność.
- To znaczy?
- Lubię samotne spacery pod osłoną nocy, swoje moce, kamienie szlachetne, magię. Dobra, to teraz ty powiedz co lubisz i czego nie lubisz.
- Lubię ciszę i spokój. A nie lubię znęcania się nad słabszymi i wojen.
- Aha, czyli tak jak myślałam. Opowiesz mi swoją historię?
- Jak byłem mały, to moi rodzice mnie porzucili, by mnie ratować. Znalazła mnie Lilia, partnerka dowódcy watahy. Jedynej watahy w Egipcie. Byłem młodym alfą i miałem również przybranego brata, Ramzesa, z którym uwielbiałem się bawić. Pewnego dnia spotkałem pewną waderę, która powiedziała mi całą prawdę o moim, jak myślałem, ojcu. Że inne wilki muszą pracować dla niego ciężko, a jak nie to zginą. A więc odszedłem po kryjomu. I gdy byłem w połowie drogi tutaj, to niespodziewanie zmieniłem wygląd. Doszedłem tu i dowiedziałem że ten świat jest o wiele lepszy. Dołączyłem do watahy.
- Ciekawa. - Uśmiechnęłam się.
- Wiem. - Odparł. - Czego się boisz? Jestem ciekawy...
- Wielu rzeczy, ale najbardziej straty kogoś bliskiego. A ty?
- Końca świata.
- Większość wilków się tego boi.
- To prawda. - Powiedział.
< Mojżesz, co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!