środa, 24 grudnia 2014

Od Alone - C.D. opowiadania Mojżesza ''Idąc cmentarną aleją...''

Postanowiłam się przełamać. Chciałam nareszcie lepiej poznać jakiegoś wilka.
 - Ile masz lat? - Zapytałam ni stąd, ni zowąd. 
 - Cztery, a co? - Odparł.
 - Nic, jestem ciekawa. - Odpowiedziałam. Chyba zrozumiał, że mam ochotę porozmawiać. Chciał mi pokazać, że jest zainteresowany moją osobą i nie traktuje mnie jak powietrze. Zaczął więc ze mną rozmawiać, jak wilk z wilkiem, czyli tak jak miało być.
 - A ty ile? - Zapytał.
 - Jestem dwa lata młodsza od ciebie. - Uśmiechnęłam się.
 - Spoko. Jakie masz stanowisko? 
 - Jestem wyrzutkiem, nie chcę pracy. - Przyznałam. - Ale leniem nie jestem. Po prostu wolę całymi dniami rysować i pisać, spełniać się. A ty?
 - Ja bronię rannych na wojnach. 
 - Przecież nie lubisz walczyć...
 - Bo nie lubię, ale obrona to co innego. Czekaj, skąd ty to wiesz?
 - Widać. - Uśmiechnęłam się znów. - Jakie masz żywioły?
 - Wodę i Naturę. A ty?
 - Lód, Magię  i Mrok. A jakie moce?
 - Telepatię, rozmawianie z bogami, wyczarowywanie różnych zwierząt, zamianę wody na krew, sprawianie kanionów wody. A ty?
 - Telepatię, hipnozę, teleportację, czytanie w myślach, telekinezę, lewitację, zatruwanie i zabijanie mrokiem, zamrażanie wzrokiem i dotykiem, władzę nad przedmiotami, możliwość wyczarowania wszystkiego, co sobie tylko wymarzę, zmianę postaci, niewidzialność, otaczanie przeciwnika mrocznymi mackami. A masz jakieś słabe punkty?
 - Tak, klatkę piersiową. A ty jakieś masz?
 - Oczy i okolice pyska.
 - Właśnie, zauważyłem jakąś szramę na twoim oku. Skąd ona?
 - Urodziłam się z nią.
 - Aha. Czego nie lubisz, bo zgaduję, że lubisz samotność?
 - Nie lubię różu, upałów i ostrego słońca. Ale lubię kilka rzeczy bardziej niż samotność.
 - To znaczy?
 - Lubię samotne spacery pod osłoną nocy, swoje moce, kamienie szlachetne, magię. Dobra, to teraz ty powiedz co lubisz i czego nie lubisz.
 - Lubię ciszę i spokój. A nie lubię znęcania się nad słabszymi i wojen.
 - Aha, czyli tak jak myślałam. Opowiesz mi swoją historię?
 - Jak byłem mały, to moi rodzice mnie porzucili, by mnie ratować. Znalazła mnie Lilia, partnerka dowódcy watahy. Jedynej watahy w Egipcie. Byłem młodym alfą i miałem również przybranego brata, Ramzesa, z którym uwielbiałem się bawić. Pewnego dnia spotkałem pewną waderę, która powiedziała mi całą prawdę o moim, jak myślałem, ojcu. Że inne wilki muszą pracować dla niego ciężko, a jak nie to zginą. A więc odszedłem po kryjomu. I gdy byłem w połowie drogi tutaj, to niespodziewanie zmieniłem wygląd. Doszedłem tu i dowiedziałem że ten świat jest o wiele lepszy. Dołączyłem do watahy.
 - Ciekawa. - Uśmiechnęłam się.
 - Wiem. - Odparł. - Czego się boisz? Jestem ciekawy...
 - Wielu rzeczy, ale najbardziej straty kogoś bliskiego. A ty?
 - Końca świata.
 - Większość wilków się tego boi.
 - To prawda. - Powiedział.

< Mojżesz, co dalej? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!