- Azu... - Wyszeptałam. Było mi go szkoda. Kochałam go już od dawna, a kiedy wreszcie przyszedł moment wyznań, on był chory. Nie przestałam go kochać i nigdy nie przestanę. Chciałam mu to dzisiaj powiedzieć. Ale on powiedział to szybciej. nie wiedziałam tylko, czy to prawda, przecież sama Ginewra powiedziała, że to załamanie psychiczne. Może nie wiedzieć, co mówi. - Ty na serio?
- Hahaha, czyżbyś miała wątpliwości? Hahaha. Kocham cię. Hahaha. - Odparł.
- Chodźmy do domu. - Powiedziałam spokojnie. Musiałam nauczyć się z nim obchodzić.
- Hahaha. Tak, chodźmy. Haha.
Szłam u boku Ginewry, która z kolei wciąż patrzyła na Azumę kątem oka. Szedł i się śmiał, zachowywał się jak szczenię.
- Hahaha, popatrzcie jaki fajny ptak! - Zawołał. - Aż mam ochotę go zjeść, hahahahahaha!
Zaczął się głośno śmiać. Chciałabym zrobić wszystko, aby tylko wrócił do siebie.
- A może jest jakiś sposób? - Zapytałam Ginewrę.
- Udaj się z nim do jakiegoś psychologa. Do Dust'a, Blind, Smile lub Sollyz.
- Pójdziemy do twojego brata, chcesz? - Zapytałam Azumę.
- Hahaha. Ja nie mam brata. Hahaha.
- Masz Dust'a, nie pamiętasz?
- Nie, co to za śmieć? Hahahahahahahaha.
- Chcesz się przekonać? - Zapytałam skołowana.
- Hahaha. Dobrze, chcę. Haha.
< Azuma, albo Dust? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!