wtorek, 23 grudnia 2014

Od Smile - C.D. opowiadania Silence'a ''Pierwsze dni''

Zaczęłam łkać, robiąc pewne kroki w stronę wilka. Przy każdym kroku wokoło mnie strzelały mroczne pioruny. Przeciwnik wybił się tylnymi łapami w moją stronę. Chciałam odskoczyć, jednak on zdążył ugryźć mnie w mechaniczną łapę. Zdarł skórę, która lekko zraniła jego dziąsła, przez chemikalia które na niej posiadywały. Zwinnie uwolniłam się z ucisku basiora, a następnie zacisnęłam łapę na jego szyi. Moje łapy nie były zbytnio duże, ale kryły w sobie dość ciekawą broń. Zaledwie parę dni przed ucieczką z białego budynku zostały dla mnie zamontowane coś w stylu „pazurów”, lecz przesiadują w przednich oraz tylnych łapach. Gdy są wypuszczane ich długość wynosi połowę krótszą od tej kończyny. Przycisnęłam basiora prosto na drzewo, a następnie wypuściłam żyletki które wbiły się w pień. Przybliżyłam do niego głowę, gdy nagle stało się coś niespodziewanego. Bez żadnej przyczyny upadłam na ziemię wtulając się we własny ogon. Krople krwi wytarłam o futro, a oczy wypuszczały taki ból, przez który nie miałam odwagi wstać. Zaciskałam zęby próbując coś tego zapobiec. W końcu przeciwnik nie zwlekał… bezzwłocznie użył teleportacji i zadał atak z powietrza. Atak był niczego sobie, lecz męka która trwała teraz na moich oczach była mocniejsza. Nie zwracałam uwagi na przeciwnika, ponieważ niedługo wszystko mnie miało puścić. Poczułam zimny powiew wiatru, potem wszystkie zmysły wygasły. Leżałam w taki sposób, jakbym właśnie uległa paraliżowi sennemu. Niedługo potem ujrzałam młodego wilka, identycznego co ten który pewnie zamierzał zadać kolejny cios. Siedział wpatrując się we mnie tym pustym wzrokiem. Nagle wszystko przeleciało jak po taśmie wspomnienia, ludzie, krwiste pojedynki. Zdołałam zapamiętać jedynie te szczegóły. Powróciłam do życia realnego. Lecz coś się zmieniło, sposób patrzenia na świat, a także wygląd. Na pustych czarnych oczach od góry do dołu spływała jaskrawa czerwiem. Domyśliłam się, że takie kolory mogą symbolizować charakter tego wilka. 
- Odejdź… ODEJDŹ! – warknęłam wykrztuszając całe powietrze z płuc – bądź grzeczny…
Mówiąc to na mojej twarzy ujawnił się psychopatyczny kapiący krwią uśmiech. Krótko potem wilk rzucił się aby ugryźć mnie w szyję. Zrobiłam unik odwracając się od wilka. Zastygłam, a następnie wyładowałam całą siłę elektryczną na jarze tego basiora. Czerpałam z tego przyjemność, aby mógł wiedzieć jak to ja się czuje, albo czułam przez te wszystkie lata. Trwało to do u statku moich sił. Pod koniec przez ziemię przeszły ostatnie pioruny które byłam w stanie wywołać.

< Silence? Czy zrozumiesz? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!