Przede mną stała wadera, która uśmiechnęła się do mnie nieśmiało. Bez słowa podeszła do mnie i przysiadła obok mnie. Zaskoczyło mnie to, ale nic nie powiedziałem. Widocznie nie czuła się tym skrępowana. Milczała przez chwilę. Po chwili powiedziała:
- Świat jest zbyt piękny, aby się smucić. Jeżeli będziesz cały czas smutny, wiele wesołych rzeczy przejdzie ci koło nosa.
Spojrzałem na nią. Wpatrywała się we mnie z uśmiechem. Odważyłem się oddać jej smutny uśmiech. Ta wadera wydawała się taka beztroska. Chciałem taki być, ale niestety nie byłem.
- Dziękuje za słowa otuchy, ale to poważna sprawa. - westchnąłem. Wilczyca skinęła głową.
- No wiesz noc jest długa, a tak w ogóle to jestem Primrose, lecz mów mi Prim. - przedstawiła się. Prim... Całkiem ładne imię.
- Miło cię poznać. Mi na imię Peeta. Jeżeli chcesz to mogę ci powiedzieć co mnie trapi. - mruknąłem. Prim wydawała się wilczycą, której można zaufać. Zacząłem swoją opowieść od tego jak poznałem Ami, a na tym jak powiedziałem jej prosto w twarz, że już jej nie kocham. Wadera nic nie powiedziała. Nie pouczała mnie i nie oceniała. Po prostu wysłuchała mnie, a tego potrzebowałem.
- Nie wiem co mam teraz zrobić.
- No jak to co? Kiedy oboje ochłoniecie idź do Ami i ją przeproś. Możecie się przecież zaprzyjaźnić. - rzekła. Dla niej wszystko wydawała się takie łatwe, lecz dla mnie nie było to takie proste.
- Ale nie wiem czy ona będzie chciała. - mruknąłem.
- Zawsze możecie iść do Greybeck'a i dowiedzieć się co was czeka. - powiedziała. To nie był głupi pomysł.
- Zaprowadzisz mnie do niego? - zapytałem.
< Prim? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!