piątek, 11 lipca 2014

Od Rebecki - C.D. opowiadania Hazael'a ''Jak dotarłam do watahy"

- No, ale co miałoby ci się nie udać? - zapytałam.
- Hm... Nie wiem. Może nie będę w stanie ci tego wytłumaczyć... - znowu jakby zaczynał się wykręcać.
- To pokażesz. - powiedziałam z uśmiechem.
Basior zbity z tropu, bez kolejnych argumentów chyba dał za wygraną.
- Dobra, ale nic nie obiecuję.
- W porządku. - odparłam.
- No to idźcie zanim zrobi się już całkiem ciemno. - wtrąciła wadera.
Ruszyliśmy przez las i najkrótszą droga dotarliśmy na polanę. Słońce już powoli zaczynało zachodzić.
- To co? Od czego zaczynamy? - zapytałam rozentuzjazmowana.
- Nie wiem. Muszę się zastanowić. W końcu teraz jestem tak jakby za ciebie odpowiedzialny. W sensie, w powietrzu. - odpowiedział.
- Czyli nie chciałeś brać na siebie odpowiedzialności za mnie?
- Niby dlaczego?
- A nic. Takie miałam wrażenie. - powiedziałam i spojrzałam w niebo.

<Hazael?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!