Stałem nad rzeką. Odetchnąłem głęboko. Skupiłem się. Czułem jak wiatr mnie wzywa. Delikatnie muskał mój pysk. Otworzyłem oczy.
Otworzyłem pysk. Z mojego gardła, na zewnątrz wydostał się chłodny powiew. Zwiał kilka liści z drzew, które opadły.
-Udało się.-powiedziałem do siebie. Czas zając się ziemią. Stanąłem naprzeciw skały. Wyobraziłem sobie jak przenoszę skałę. Prawie mi się udało, ale jakiś hałas przerwał mój trening.
Wyjrzałem zza krzaków. Zobaczyłem niebiesko - biało waderę, która biegła wprost na mnie. Nie zdążyłem się wycofać. Nie zauważyła mnie.
Wpadła na mnie. Potoczyliśmy się w dół. Wpadliśmy do rzeki z głośnym pluskiem. Wstałem. Podałem łapę waderze.
-Dziękuje.-powiedziała, kiedy ją podniosłem. Spojrzałem w jej niebieskie oczy.
-Przed czym uciekałaś?-zapytałem lekko poirytowany, że była taka nieważna. Wadera musiała wyczuć mój nastrój i lekko się speszyła.
< Kaira? Co dalej?^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!