Płonęło. Wszystko płonęło. Drzewa stanęły w płomieniach. Czułam zapach palonego drzewa. Ogień był moim żywiołem. W tej chwili nie mogłam nad zapanować. Ognisty krąg coraz bardziej się zwężał.
Iskry leciały na mnie. Jęzory ognia próbowały mnie dosięgnąć. Czułam ból. Okropny ból. Ogień dosięgnął mnie.
Wyrwałam się ze snu. Kropelki potu spływał po moim futrze. Dobrze ułożone pasma mojego futra skleiły się. Potrząsnęłam głową. Wstałam ociężale. Zakręciło mi się w głowie.
Słońce oślepiło mnie, kiedy na nie spojrzałam. Temperatura była nie do zniesienia. Wolałam jesień i zimę, nawet wiosnę, ale lato... Mimo iż byłam wilkiem z ogniem, nie lubiłam upałów. Dziwoląg ze mnie. Jednak ja już dawno się do tego przyzwyczaiłam. Nazwałam bym siebie wyjątkową.
Ostrożnie stawiałam łapy, aby ich nie pokaleczyć o ostre skały. Nie chciałam mieć ran na łapach, jak by to wyglądało. Przejmowałam się swoim wyglądem i nie widziałam w tym nic złego. W mojej watasze uchodziłam za egoistkę zapatrzoną w siebie. To była prawda, ale dla moich bliskich byłam zupełnie inna. Kiedyś chciałam pomóc jakiemuś wilkowi, a wyszłam na zarozumialca... Więc nie udzielam się już tak bardzo.
Wejście na górę. Robiło się coraz bardziej strome. Z trudem wchodziłam pod górę. Niezbyt lubiłam wspinaczki. Nie należałam do wytrzymałych wilków.
Kiedy udało mi się wejść, znalazłam się w pięknym ogrodzie. Otaczały mnie różne kwiaty. Ogród był bardzo zadbany. Schyliłam się, aby powąchać czerwona różę. Pachniała moim domem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!