-Jen!-krzyknąłem do wadery. Zatrzymała się. Podbiegłem do niej zdyszany. Zaśmiała się.
-Już się zmęczyłeś...-mruknęła. Kiwnąłem łbem.
-Odpoczniemy chwilę.-zaproponowałem, po czym opadłem na ziemię. Wadera przysiadła na zadzie. Spojrzała na mnie karząco.
-Kiedy ostatni raz ćwiczyłeś formę?-zapytała. Milczałem. Jen pokręciła głową. -Oj, Kitsurui... Dobrze, że wyciągam cię na te biegi, bo nie wiem co by się z tobą stało...-zachichotała.
-Racja. Od tego ma się przyjaciół, więc się nie dziw. Jesteś moją przyjaciółką i dobrze spełniasz swoją rolę.-powiedziałem. Jenifer uderzyła mnie lekko łapą w bark.
-Dziękuje za uznanie.-ukłoniła się. Oboje parsknęliśmy śmiechem. Tylko przy niej umiałem się uśmiechnąć.
< Jenifer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!