piątek, 25 lipca 2014

Od The Last Song Of Death - Początki

No i jestem.
Kolejny dzień, kolejna wataha, kolejna szansa.
I pewnie kolejny raz kiedy wszystko spie*rzę. Pewnie zaraz w mojej głowie pojawi się piskliwy głosik mówiący ,,Nie dołuj się! Życie idzie dalej! Musisz się wziąć w garść i zacząć wszystko od nowa!'' A co, jeśli próbowałam tak już przez ponad dwa tysiące lat? Zawsze kończyło sie tym, że albo wpadałam w nieopanowaną furię i niszczyła watahę, albo po prostu mnie wyrzucali. Dlaczego? Otóż się mnie bali. Najzwyczajniej w świecie. Już wiem, co sobie myślisz i mam to gdzieś. Wiem, jestem potworem, mutantem albo jeszcze czymś innym co na pewno nie powinno żyć. Ale, niestety, nikomu nie udało się mnie chociaż drasnąć. No, może przesadzam, ale na pewno nigdy nie doznałam żadnych głębszych ran.
Tak wiem, jestem egoistyczna i w ogóle ale cóż, taka moja natura. Ale nie gadajmy już o mnie.
Więc: znalazłam sobie jakąś tam jaskinię z dala od innych by zachować między nami bezpieczną odległość, miałam stąd piękne widoki i na dodatek niedaleko znajdował się las, gdzie pewnie będę urządzała swoje codzienne treningi.
No, jak na razie niezły początek. I zapewne t y l k o początek.
Nie chcąc tracić pogodnego dnia, postanowiłam wybrać się na małe zwiedzanie terenów. Słońce przyjemnie mnie ogrzewało, a bryza, zapewne pochodząca z nieopodal położonego zbiornika wodnego, pilnowała, aby promyczki nie przyprawiły mnie o udar.
Jak widać, moja diagnoza była słuszna. Nie długo zajęło mi dojście do ogromnego wodospadu. Aż mi dech zaparło. Widok był oszałamiający. 
-*No i mam swoją wymarzoną kryjówkę*- pomyślałam i wykrzywiłam pyszczek w półuśmiechu.
- Pięknie, prawda? - usłyszałam za sobą głos.
- Możliwe. - odparłam beznamiętnie. Odwróciłam się niechętnie by zobaczyć kto przerwał mi jakże rozkoszną chwilę samotności. Okazało się, iż był to basior, a skoro znajdował się w tym samym miejscu co ja, zapewne również należał do ów watahy. Ja nie mogę gadam jak jakiś średniowieczny zrzęda.
- Jesteś tu nowa? - wilk nie zważał na ton mojego głosu i kontynuował rozmowę.
- Możliwe. - powtórzyłam. Marzyłam, aby jak najprędzej sobie poszedł i dał mi się napawać chwilami w tym miejscu. Zauważyłam w oczach basiora iskierki niechęci i rezygnacji, co bardzo mnie ucieszyło, lecz moja twarz pozostała w kamiennym wyrazi.
- Przedstawisz się? - spytał mniej pewnie.
- Może ty pierwszy. - skoro już musiałam... wolałam to odczekać.
- No dobrze. - westchnął i zbliżył się o kilka kroków, co mnie zaniepokoiło.

<Wilku?? Plooose niech ktoś odpise wlednej i paskudnej Death xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!