Przechadzałam się przez Toxyczne Bagna-to miejsce było na tyle ciche i spokojne że nawet mnie przypadło do gustu...
Akira-san mówiła że Shiro przedarł się do watahy i chce się ze mną zobaczyć...
-*Mój Shiro...mój luby!*-Myślałam...-Przypominam sobie, nadal tak jest...nikt nie wie o naszej miłości...Shiro to jedyna osoba o jaką się martwię oprócz Akiry-san...-Myślałam.
-Mikasa!-Usłyszałam jego głos.
-Shiro!?-Krzyknęłam niepewnie.
Wtedy zza drzewa wyłonił się mój ukochany-Shiro Zan(Shiro-jap. Biały Zan-tur. Przypuszczenie-Białe przypuszczenie).
Rzuciliśmy się sobie w ramiona.
-Tak tęskniłem Takoizu-Chan!-Szeptał tym swoim ponurym, głębokim głosem.
-Prosiłam żebyś tak mnie nie nazywał...-Mruknęłam wciąż go całując.
-Jesteś taka chłodna...-Komplementował mnie (chyba tylko dla niej i jej znajomych to komplement xd).
-Tak jak Kuro?-Spytałam zadziornie.
-Bez przesady-na imię Kuro przeszedł go dreszcz.Nienawidził swojego Alter Ego-Kuro Mira (z jap. czarne lustro).
-Przepraszam-Powiedziałam niechętnie i wróciłam do całowania...
Shiro zawsze bardziej wyglądał na samicę...Naśmiewali się z niego-ale ten się śmieje to się śmieje ostatni...Shiro zdarł im te uśmiech z ich krzywych pysków.Nieźle się zdziwili kiedy zastali w swoim domu wilka przypominającego istną Moe (chociaż to był samiec...ale nie można zaprzeczyć że wygląda jak samica!) z kosą w pysku!Hahaha...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!