Layla zbliżyła się bardziej, a ja można rzec, że wtopiłem się w ścianę. Opuściła zrezygnowana łapę. Spojrzała na mnie uważnie, a ja jakby bojąc się, że mogę spowodować jej śmierć wzrokiem, opuściłem głowę. Wzrok padł nad dorodnego jelenia. Łeb miał ubrudzony w ziemi, ale wciąż wyglądał apetycznie.
-Ej, słyszysz?-zapytała Layla, po czym machnęła mi łapą przed nosem, a ja uskakując w bok, doznałem zderzenia ze ściną. Zakręciło mi się w głowie. Wadera zaśmiała się.
-Czy ty jesteś normalny?-zapytała. Uraziło mnie to. Wziąłem kilka głębokich oddechów. Layla spojrzała na jelenia, a potem na mnie. Domyśliła się, że jestem głodny. -Widzę, że jesteś głodny. Jak chcesz, to się częstuj. Śmiało.
-Dobrze, ale wyjdź z jaskini...-powiedziałem z władczą nutą. Wadera przekrzywiła głowę w bok. Uśmiechnęła się szeroko.
-Ale to mój dom...-powiedziała. Tego było za wiele. Nie mogłem utrzymać moich negatywnych emocji. Złapałem się łapami za pysk. Layla patrzyła na mnie przestraszona.
-Uciekaj! Uciekaj!-krzyczałem. Wilczyca wciąż stała w miejscu, sparaliżowana przez strach. Nie było wyjścia. Przemiana nadchodziła.
< Layla? Twoje opowiadanie mnie rozbawiło ^^ Co dalej ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!