Westchnąłem głośno. Nie miałem ochoty stąd iść. To miejsce było wspaniałe. Wpadłem na pewien pomysł. Kiedy wstałem Jen, zamierzała już iść.
-Gdzie ty idziesz?-zapytała mnie. Odwróciłem łeb.
-Szukam kamienia.-mruknąłem. Zacząłem krążyć wokół drzewa. Przyjaciółka usiadła w cieniu.
-Kamienia?-zapytała cicho. Zignorowałem to pytanie. Z nosem przy samej ziemi, trafiłem na kamień. Czubek miał ostry. Uśmiechnął się, o taki właśnie kamień mi chodziło. Wziąłem go w łapę i podszedłem do drzewa.
Oparłem się przednią łapą o pień, a drugą zacząłem ryć w korze kamieniem. Jen podeszła do mnie zaciekawiona. Zerknęła przez moje ramię.
-Co ty robisz?-zapytała, próbując zobaczyć co robię.
-Poczekaj, aż skończę...
Po minucie skończyłem ryć w drzewie. Zawołałem Jenifer. Spojrzała na pień drzewa.
-Przeczytaj głośno.-poleciłem.
-Tajemne miejsce Jenifer i Kitsurui. Przyjaźń na zawsze.-przeczytała to. Wzruszona skoczyła mi na szyję. Zdziwiłem się jej reakcją, ale objąłem ją mocno. Odsunęła się po chwili.
-To piękne.-powiedziała cicho. Na jej pysku było widocznie ślady po łzach.
-Dziękuje. To jak idziemy już?-zapytałem. Czułem już lekkie znużenie.
< Jenifer? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!