Wiatr rozwiewał pod naszymi łapami, różowe listki. Kilka z nich wplotło się nam w sierść. Karo zaśmiał się, kiedy jeden z listków wylądował mi na nosie. Zdjął mi go łapą. Oczy Karo były niesamowite, zupełnie jak on sam.
Objęłam go i pocałowałam. Poczułam się jak w niebie. To był nasz pierwszy poważny pocałunek. Ogółem cały związek rozwijał się powoli. Karo również mnie objął.
-Za co to było?-zapytał zarumieniony, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Zachichotałam.
-Za ten wspaniały wieczór.-szepnęłam. Karo uścisnął mnie. Księżyc oświetlał sad. Pomiędzy listkami przemykały się srebrne promienie. Liście wydawały się błyszczeć. Dotknęłam naszyjnika.Czułam, że to odpowiednia pora.
-Karo...-zaczęłam niepewnie. Basior spojrzał na mnie.
-Hmm...
-Może się śpieszę, ale ja... Nie to głupie.-przerwałam. Karo obrzucił mnie zaniepokojonym spojrzeniem.
-Tak... O co chodzi?-zapytał lekko. Postanowiłam nie przeciągać tego i powiedzieć o co mi chodzi.
-Chciałabym mieć szczeniaki...-jęknęłam. Karo uśmiechnął się.
< Karo? Co powiesz na to? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!