- Cześć, Karo, Laeti. - powiedziała uśmiechnięta Kaira. Wyszła nam na przeciw. Mój partner miał przerażoną minę. Zasłoniłam łapą usta, aby nie było widać jak chichocze.
- Kaira. Karo musi ci coś powiedzieć. - powiedział uśmiechnięty wilk. Karo spojrzał na ojca z wyrzutem. W tej chwili do wadery podbiegła Claire.
- Babcia! - wesoła wadera wskoczyła wilczycy na szyję. Mama Karo była zdezorientowana. Objęła małą wilczycę.
- Niespodzianka. - jęknął Karo. Ayato i ja płakaliśmy ze śmiechu, patrząc na Karo, który pocił się ze strachu, pod wpływem wzroku jego mamy. - Ja i Laeti mamy dzieci.
- Dobrze wiedzieć, o tym teraz. - powiedziała obrażona wadera. Partner Kairy wkroczył do akcji. Objął waderę.
- Kaira, nie wściekaj się. Karo i Laeti mieli dużo problemów. Małe mogły umrzeć... - wyszeptał. Wilczyca podskoczyła do góry.
- Umrzeć. - zmartwiła się. - Ale zaraz, zaraz. - powiedziałeś dwie?
- Tak. - potwierdził Ayato. Zza mnie wyjrzała Megan. Kaira uśmiechnęła się do niej.
- Chodź do babci! - powiedziała. Megan ruszyła naprzód. Przełamał barierę i przytuliła się do babci. Wzruszyłam się na ten widok. Cieszyłam się, że mogłam zapewnić moim dzieciom normalną i pełną rodzinę.
- A jak macie na imię? - zapytała Kaira.
- Megan i Claire. - powiedziała moja starsza córka. Bardzo mnie to zdziwiło. Widocznie bardzo zaufała babci...
< Kaira? Dokończ C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!