Zatrzepotałam powiekami zdumiona, a na moim pysku pojawił się delikatny, wręcz niezauważalny rumieniec. Nie sądziłam, że takie pytanie padnie z jego ust.
- Ja tak, ale nie wiem jak inni... - Powiedziałam patrząc w jego głębokie oczy.
- Na pewno kogoś znajdziesz. - Odparł, odwracając wzrok.
- Wątpię. - Ucięłam krótko.
- Dlaczego tak mówisz? - Spytał.
- Potem ci powiem. Chciałeś dołączyć do watahy, tak? To zaprowadzę cię do alfy, ale stąd droga zajmie nam jeden dzień. Calutki. Na noc się zatrzymamy, bo grasują tu różne, dziwne stwory.
- Dobrze, więc ruszajmy. - Powiedział.
Droga przebiegała w ciszy, którą nagle przerwał Evan.
- Powiesz mi dlaczego mówisz, że nikt cię nie pokocha? - Zapytał cicho.
- Evan... Nie będę sobie robić nadziei. Popatrz na mnie! Spójrz, jak ja wyglądam! Basiory nie pokochają takich wader jak ja, nigdy. W naszej watasze jest taka jedna Toxy. Szczęśliwy związek i nagle partner ją opuszcza. Jest piękna tam głęboko, w środku, ale większość samców obchodzi wygląd zewnętrzny. Właśnie dlatego nikogo nie ma. A ja? Kto pokocha samotną matkę z dorosłą córką...? - Mówiłam już przez łzy. Chciałam je zatrzymać, ale kilka wypuściłam. Kiedy nagle Evan...
< Evan, co zrobiłeś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!