Mój wzrok powędrował na mój naszyjnik. Dotknęłam go łapą. To zdziwiło basiora. Nie płonęłam... Taka już moja ognista natura, że dobrze dogaduję się z ogniem...
- To jedyna pamiątka po mojej matce... - Powiedziałam cicho. - Pięć lat temu wygnano moich rodziców z naszej watahy, ponieważ często walczyli między sobą. Postanowili zostać koczownikami i tak mnie wychowali. Kłócili się często. Zbyt często. W końcu ojciec od nas odszedł. Zostawił wilczycę z małym szczeniakiem na wielkiej pustyni. Pewnego razu powrócił i wyzwał moją matkę na pojedynek. Ona przed starciem założyła mi na szyję swój naszyjnik, który, kiedy znalazł się na mnie, zaczął płonąć żywym ogniem. Kazała mi uciekać. Po godzinie biegu znalazłam samotne drzewo i wspięłam się na nie. Czekałam tam na mamę. Zapadł już zmierzch, a ja trzęsłam się z zimna. Miałam nadzieję, że niedługo moja matka przybędzie i otuli mnie swoim puszystym ogonem. Niestety, po wielu godzinach, usłyszałam zwycięskie wycie ojca. Zabił ją, ale nie wypełniła się jego zemsta. Musiał jeszcze dopaść mnie. Ale wtedy pojawił się Bolt... Ochronił mnie przed tym tyranem...
- Bolt? - Spytał wilk. - Kto to?
- Jest dla mnie jak starszy brat. - Uśmiechnęłam się.
- Już myślałem, że partner...
- Nie... - Szepnęłam cicho. Po moim policzku spłynęła łza. Przypomniałam sobie jak Macklemore, patrząc mi prosto w oczy, powiedział, że mnie nie kocha. Basior chyba zauważył, że płaczę, ale nie jestem pewna...
< Evan? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!