Rozmyślałam, myśląc o moim partnerze, który porzucił mnie dla innej. W końcu dotarłam do tego, że miał powód. Jestem w końcu najbrzydszą waderą z watahy... Kto by chciał taką zwykłą, żółtą Kim, z marnym naszyjnikiem i blizną? Byłam pewna, że miłość drugi raz nie zapuka do moich drzwi, i dalej jestem o tym święcie przekonana. Kiedy tutaj dotarłam, przygotowałam się na odrzucenie ze strony basiorów. Wyglądam jak anorektyczka, nie jestem ładna i do tego ta moja nieśmiałość... Ach, co ja w ogóle robię na tym świecie?!
Weszłam na jakiś most. Ażurowa, drewniana konstrukcja, zachwiała się lekko pod moimi łapami, kiedy wykonałam na niej pierwszy krok. Przysiadłam i zwiesiłam głowę. Łza spłynęła mi po policzku. Wtedy pojawił się tajemniczy basior. Zamarłam. Nie widziałam samca [poza Bolt'em, ale on czasami zachowuje się jak starsza siostra, która wie wszystko najlepiej xd] od czasu odejścia Macklemore'a. Wystraszyłam się lekko, ale nie mogłam dać po sobie poznać, że się denerwuję.
- Hej. - Powiedział basior. - Co robisz sama na tym moście?
- Zastanawiam się nad sensem życia. - Westchnęłam. - Kim jesteś i skąd się tu wziąłeś, bo chyba do watahy nie należysz?
- Watahy? - Spytał, unosząc jedną brew.
- Nie słyszałeś o Watasze Krwawego Wzgórza? Ja jestem Kim, jej członkini...
- Nie słyszałem... Evan jestem. - Uśmiechnął się.
< Evan? Co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!