Ziewnąłem otwierając leniwie oczy. Światło słoneczne wdzierając się do jaskini na chwile mnie oślepiając. Po chwili jednak przyzwyczaiłem się i powoli wstałem. Otrzepałem się i powolnym krokiem wyszedłem poza jasknie. Przymrużyłem oczy widząc mnóstwo wilków kręcących się wokół. Chyba było późno... Ruszyłem w tłum pewnym krokiem. Wszyscy się na mnie patrzyli. "Za długo nie wychodziłem z jaskini" pomyślałem. No tak, to prawda. Ostatnio nie ruszałem sie z jaskini... Wszyscy przechodzili koło mnie i uśmiechali się przyjacielsko lub pytali jak zdrowie. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Czy nie może być innego powodu nie wychodzenia z jaskini oprócz choroby? Widocznie nie. Niech tam myślą co chcą, ale ja napewno nie byłem chory. Ruszyłem w kierunku Lasu, gnany głodem. Mój brzuch od jakiegoś czasu domagał się pożywienia. Zacząłem tropić. Po paru minutach natrafiłem na ślad stada sarn. Ruszyłem za nim i po chwili już schowałem się za krzakami wybierając zwierze. Wybrałem najbliżej stojącą grubą sarne. Cisza była niezmierna, było słychać tylko ptaki śpiewające i przeżuwanie sarn. Napiąłem mięśnie i skupiłem się na celu. Odbiłem się mocno tylnymi łapami od ziemi. Sarny widząc mnie zaczęły uciekać. Mój cel również. Nie zamierzałem sarnie uciec i zacząłem ją gonić. W końcu skoczyłym do jej gardła i zręcznie przegryzłem tętnice. Sarna natychmiast upadła. Po sprawdzeniu czy saran żyje zacząłem zajadać. W końcu mój żołądek był najedzony. Kiedy z sarny zostały tylko kości podniosłem łeb. Zobaczyłem miedzy drzewami ruch. Ruszyłem powoli w tym kierunku, moja czujność się wyostrzyła. Czarny punkt zaczął uciekać, a ja zacząłem go gonić. Biegliśmy w szaleńczym pędzie, aż w końcu punkt zatrzymał się gwałtownie, a ja na niego wpadłem. Nie, nie na niego tylko na nią. Była to śliczna czarna wadera, która śmiała się ze mnie
- Przepraszam - również się zaśmiałem - Nazywam się Max, a ty?
(Ayoko?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!