wtorek, 29 października 2013

Od Ziry - Halloween cz.2

Obudziłam się w kałuży krwi. Odruchowo szybko wstałam i rozejrzałam sie bacznie. Była noc, a mimo to było dość jasno. Popatrzyłam na chwilkę na niebo i zauważyłam ksieżyc. Mocno świecił. Do moich uszu doszedł szyderczy śmiech. Mimo bólu głowy ruszyłam biegiem za dźwiękiem. Szybko go dogoniłam, a raczej dogoniłam... ducha. Zmarszczyłam brwi, ale dalej biegłam. Skoczyłam mając zamiar przygwoździć go do ziemie jednak on pod wpływem mojego dotyku rozproszył się jak mgła. Czyli rzeczywiście to był duch? Przecież wiedziałabym o tym że gonie ducha... Usłyszałam dźwięk. Znowu ten śmiech. Tym razem przede mną zmaterializował się obraz głowy wilk. Śmiał się donośnym i dość... dziwnym śmiechem. Jak hiena niemalże. Po chwili z jego ust wyleciało coś... dziwnego, a on zniknął. Wtedy własnie uformowały się dziwne i mało znaczące wyrazy:
"Alais, Kasukja, Mugfa, Saruja"
Wybałuszyłam oczy. Coś mi mówiły te słowa, jakbym... je znała! Zaczęłam gorączkowo szukać w pamięci takich lub podobnych wyrazów. Niczego sobie nie przypomniałam. Zawyłam do księżyca. I przypomniało mi się!
Mój ojciec nazywał się Alais! Jego kumple to Kasukja, Mugfa, a siostra Kasukja to Saruja! Uśmiechnęłam się złowieszczo czyżby to była ich sprawka?
Ruszyłam biegiem przez las. Dobiegłam do polany. Stały tam cztery wilki, ale to nie były normalne wilki. Duchy "wyjęte" spod prawa można to tak nazwać. Skoczyłam ku jednemu. Nic mi nie mogli zrobić. Rozproszył się jeden, skoczyłam ku następnemu który również zamienił sie w białawą mgłę i tak samo zrobiłam z dwoma pozostałymi. Co oni ode mnie chcieli? Oglądnęłam się i zobaczyłam że cały grzbiet i tylne nogi mam we krwi. Otworzyłam szeroko oczy i poczułam ogromny ból w okolicach serca. Zerknęłam ku niemu i z przerażenie stwierdziłam że w miejscu serca mam ziejącą pustkami dziurę, a samo serce leży obok. Podniosłam wzrok. Wszytsko było we krwi. Rozglądałam się tak wokół z coraz większym przerażeniem dopóki nie padłam martwa na ziemię.
Podniosłam szybko głowę. Całą sierść miałam pozlepianą potem i... krwią. Spojrzałam na ziemie. To tylko parę ostrych kamyków przebiło mi skórę. Odetchnęłam z ulgą. To tylko sen. 
- Tylko sen... - powtórzyłam do siebie. 
Wstałam i wyszłam na zewnatrz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!