Drugiego dnia po narodzinach wybrałem się wraz z moją babcią na zwiedzanie terenów watahy i odkrywanie moich mocy. Najpierw poszliśmy na Wiecznie Zimowy Szczyt tam po raz pierwszy ujrzałem konie. Były piękne, ale szybko mi się znudziły. Następnie wyruszyliśmy do Lasu Czarnego Rumaka. Kiedy tam dotarliśmy Thea powiedziała:
- Tutaj mieszka przyjaciółka watahy, czarna klacz arabska, Clover. Osobiście widziałam ją tylko raz.
- Czyli rzadko można ją spotkać.
- Tak. - Postanowiłem sprawić babci przyjemność, więc wyobraziłem sobie tę klacz i stworzyłem iluzję uosabiającą ją.
- Zobacz tam! - Krzyknąłem wskazując na swoje dzieło.
-To nie ona. Jest większa. - Spuściłem głowę i powiedziałem patrząc w ziemię:
- To była tylko iluzja, którą stworzyłem, aby zrobić Ci przyjemność.
- I zrobiłeś.
-Naprawdę? - Zapytałem podnosząc głowę, aby móc zajrzeć jej w oczy.
- Oczywiście. - Następnie ruszyliśmy na plażę, na której z jednej strony panował dzień , a z drugiej noc.
- Jak ona się nazywa? - Zapytałem.
- Plaża Dnia i Nocy. - Posiedzieliśmy tu do południa, po czym Thea zaprowadziła mnie do miejsca, w którym przez pierwszy rok swojego życia miałem spędzić najwięcej czasu, czyli do szkoły. Spotkaliśmy tam Lunę.
- Cześć. - Powiedziała moja babcia.
- Cześć.- Odpowiedziała wadera.
- Mam do Ciebie pytanie: Kiedy odbywają się lekcje latania. Pytam, bo nikt z mojej rodziny do tej pory nie miał skrzydeł, a Fiodor urodził się z nimi.
<Luna>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!