To był niezwykły dzień. Valixy gdzieś przepadła. Nie mogła być u Hadesa, gdyż on w Halloween zawsze przychodzi do zwykłego świata, by straszyć i siać spustoszenie. W Halloween dzieją się różne bardzo dziwne rzeczy. To wydarzyło się nagle.
- Co do cholery? - Spytałem samego siebie. Na niebie ujrzałem coś niesamowitego. Mnóstwo czarnych jak smoła chmur. Nie, to nie mógł być dym! Z nieba zaczął się sypać śnieg.
- Wesołego Halloween! - Zaśmiał się głos. Poczułem przeszywający ból w okolicach szyi. Lała się ze mnie krew.
- Kim jesteś? - Spytałem z trudem.
- Twoim koszmarem. - Odpowiedział głos.
- To może się ode mnie odwalisz? Ja nie mam koszmarów.
- Teraz już masz. - Zaśmiał się. Skoczyłem w cień i zabiłem wilka, który tam stał.
- Co się dzieje? - Spytałem. Po chwili ujrzałem oślepiające światło. Po trzech sekundach zamknąłem oczy. Obudziłem się z powrotem w jaskini, nie było rany. Czas stanął w miejscu. Co to w ogóle było?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!