piątek, 8 sierpnia 2014

Od Laeti - Zmiana

Zwinnymi susami przeskakiwałam korzenie drzew, które wystawały z ziemi. Zając, który biegł przede mną, lepiej wyrabiał się na zakrętach niż ja. Kłęby kurzu unosiły się w powietrzu, za każdym razem kiedy gwałtownie skręcał. Moje polowanie przerwał krzyk jastrzębia.
Zdekoncentrowana potknęłam się o wystający korzeń. Podczas upadku, przejechałam kawałek na brzuchu. Wyhamowałam przed zapaścią. Odetchnęłam z ulgą.
Kolejny krzyk. Jastrząb cały czas kołował nade mną, zaś zając zniknął. Podświadomie czułam, że powinnam mu zaufać... Iść za nim. Powoli wstałam. Skóra na brzuchu była lekko zdarta, nie było to nic poważnego.
Próbowałam dostrzec ptaka, pośród gałęzi, które zasłaniały mi widoczność. Jastrząb zaprowadził mnie na polanę. Tam przysiadł na kamieniu - był on duży i kwadratowy. Podchodząc bliżej, spostrzegłam, że jest niezwykle czarny. Kiedy ptak się odsunął, dostrzegłam jakiś tekst.

"Stoisz mnie magicznym kamieniem,
znalazłeś go, gdyż posiadasz skryte pragnienie.
Będziesz przed spełnionym marzeniem,
wystarczy, że rozsypiesz magiczne sienie."

Ptak otworzył dziób, a z niego wyleciały nasiona. Postanowiłam je rozsypać. Na kamieniu, przecież był wyryty tekst i tak mi ona kazał. Nie wiedziałam tylko, jakie mam marzenie, prócz o założeniu rodziny. Mogłam postąpić lekkomyślnie, ale cóż... Ciekawość zwyciężyła.
Sienie uniosło się w powietrzu. Ptak otoczył mnie skrzydłami, które zrobiły się czarne. Nie bałam się. Czułam jak pióra muskają moje futro. Światło, które mnie otoczyło, oślepiło mnie na jakiś czas.
Otworzyłam oczy. W bystrych oczach ptakach dostrzegłam błysk. Spojrzałam na swoje łapy. Zrobiły się czarne. Tak samo tulów, ogon... Tylko na brzuchu, pod szyją oraz na końcówce ogona byłam biała.
Ayoko by Hioshiru
Podbiegłam do pobliskiego strumyka. Wyglądałam inaczej. Moje oczy dalej były piwne. Uśmiechnęłam się do siebie. Wyglądałam inaczej... Piękniej. 
Tak... W młodości pragnęłam być czarna. Od zawsze uwielbiałam kolor czarny. To było moje skryte pragnienie. Odwróciłam się.
Chciałam podziękować ptakowi, lecz jego już nie było. Kamień też zniknął. Zupełnie jakby w ogóle istniał. Jedno z nasionek, które rozsypałam, upadło mi na nos. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!