Byłam strasznie ciekawa tej klaczy. Nigdy nie widziałam konia. No może kiedyś widziałam, ale z bardzo daleka. Na pewnie nigdy z żadnym nie rozmawiałam.
- No to idziemy dobrze? - odpoczęłam troszkę. Jednak ból łap dalej nie mijał.
- Jasne - Patton wstał i patrzał na mnie. Wstałam i mój kręgosłup przeszył unieruchamiający ból. Skrzywiłam się i syknęłam. Nie mogłam się ruszać. Damnn... Wdech i wydech. Patton coś mówił. Nie ważne. Oddychaj. Zacisnęłam szczękę. Boli. Wdech, wydech, wdech, wydech. Zaczęło puszczać. Najpierw poczułam przednie łapy. Odetchnęłam. Leżałam. Poczułam całe ciało.
- Kuro? Co się dzieje? - usłyszałam w końcu basiora. Teraz czas na tłumaczenia.
- Już nic. Mam tak czasami- otworzyłam oczy. Dzięki bogu mam grzywkę! Raz spojrzałam w swoje oczy i sama się przeraziłam. Zazwyczaj po czymś takim są przekrwione. I nie wyglądają jakoś zbyt pięknie. Zaczęłam powoli wstawać. Miałam sztywne mięśnie.
- Nie wstawaj lepiej, odpocznij.
- Nic mi nie jest - " Tak się dzieje po wzywaniu Lucyfera" - dodałam w myślach
- Jesteś pewna? Może pójść po kogoś?
- Tak jestem pewna, ze nic mi nie jest. Dziękuję, ze się tak martwisz, ale chciałabym zobaczyć tą klacz jeszcze dzisaj co ty na to?
- Kuro? A mogę zapytać o jeszcze jedną rzecz?
- Tak? - spojrzałam na basiora już stojąc.
< Patton? O co chcesz zapytać ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!