- A jak myślisz? - zaśmiałem się. Layla odpowiedziała z uśmiechem. Niespodziewałem się tego, ale zostałem ochlapany. Woda była przyjemnie zimna. Stałem mokry, a Layla śmiała się. Cieszyłem się, że komuś sprawiłem taką radość.
- Corry, złap mnie! - zawołała wadera. Zaczęła uciekać i chichotać. Naprawdę była szybka. Gnałem za nią. Kiedy zbliżyłem sie do niej dostatecznie blisko, skoczyłem. Przeturlaliśmy się kilka metrów dalej. W efekcie oboje byliśmy mokrzy.
- Mam cię. - powiedziałem do wadery, której łeb spoczywał między moimi łapami. Zimne krople skapywały ze mnie na nią. Layla zarumieniła się lekko. Położyła łapy na mojej klatce piersiowej i pchnęła mnie lekko. Zachwiałem się i upadłem na plecy.
- Tak, gratuluję. - uśmiechnęła się szeroko, wstając.
- Czyli to tak wygląda przyjaźń. - szepnąłem. Podobało mi się to. Jednak opłacało się mieć przyjaciela.
- Co tam szepczesz? - zapytała. Powróciłem do rzeczywistości.
- A nic, myślę na głos. - odpowiedziałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!