Urodziłam się niedawno, a już chciałam poznać cały świat. Odkryć wszystkie jego tajemnice, ciekawe miejsca... Wszystko, byle by nic nie uszło moim oczom. Ciekawił mnie świat i cieszyłam się z tego powdu, nie wyobrażałam bym siebie w roli domatora. Ja byłam przeciwieństwem mojej starszej siostry.
Niezwykle podekscytowana ruszyłam na wzgórze, o którym opowiedział mi mój tata. Stamtąd był dobry widok na bezchmurne niebo. Dzisiaj miejsce miało wielkie wydarzenie, przynajmniej dla mnie.
Usiadłam na moim zadzie, aby lepiej widzieć niebo oraz ciała niebieskie. Nie chciałam by któreś z nich uszło mojej uwadze. Wyczuliłam zmysł wzroku. Starałam się zachować cierpliwość.
Odkąd dowiedziałam się, że mogłyśmy umrzeć razem z Megan, będąc w brzuchu mamy, bardzo ceniłam życie i chciałam z niego jak najlepiej korzystać. A takie piękne wydarzenie, jak spadające gwiazdy, nie trafia się często.
Na niebie pojawiły się błyszczące punkty. Opadając w dół, ciągnęły za sobą złoty szlak, a żywot kończyły po zderzeniu z ziemską atmosferą. To wyglądała bardzo pięknie. Wydałam z siebie westchnienie z zachwytu.
Kiedy wszytko dobiegło końca, pobiegłam do jaskini. Rodzice i Megan już spali. Wepchałam się między siostrę, a mamą. Usnęłam, śniąc o meteorytach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!