Ja i Gustaw już mieliśmy mnóstwo pomysłów, na różnego rodzaju kursy, aby wilki lepiej piastowały swoje stanowiska, ale to później. Bałem się, że coś może się stać waderze, bo nie wiadomo gdzie czają się niebezpieczeństwa.
- Tak, mogę iść z tobą. - Powiedziałem.
- Tylko powoli. - Poprosiła już ruszając.
- Oczywiście. - Odparłem spokojnie i poszedłem za nią.
Uważnie obserwowałem obie strony ścieżki, a kiedy tylko stawałem na śnieg, ten natychmiast zaczynał się topić.
- Jak ty to zrobiłeś? - Spytała Jez.
- Ja nic nie zrobiłem, tak już mam... - Powiedziałem.
- Aha. - Odparła.
Dalej szliśmy już w ciszy, dochodziliśmy do jaskini alf.
- Ginewro? - Spytałem zaglądając do środka.
- Jestem! - Odpowiedziała i natychmiast znalazła się obok. - Rany, Jez co ci się stało?!
- Ludzie. - Odparła.
- Już zajmujemy się ich zwalczeniem. - Rzekła. - Rusty, może ty wybierzesz się do wioski wraz z kilkoma innymi wilkami. Musimy wybić ludziom z głowy te polowania.
- Zgoda. - Odpowiedziałem.
< Jez? Nie mam weny... >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!