-Aha. Dobrze wiedzieć...
Spojrzałam na Merkury i Nasari. Co prawda śmiały się cicho do siebie ale nie tańczyły. Nie szalały krótko mówiąc.
Soldier stał sztywno koło mnie powoli delektując się pysznym imprezowym winem. Nie widziałam w nim jakiejś wielkiej radości. Nie wiedziałam czy jest zły czy smutny... Był taki ponury. Przypomniałam sobie wesołe biegające wilki po łące, nie martwiące się niczym i całymi dniami szczęśliwe. To było przyciwieństwo mojego towarzysza na przyjęciu. Może kiedyś był inny...?
-Soldier...?-wymamrotałam.
-Tak?
-Właśnie zrozumiałam o co chodzi w szczęściu...
Zrobił lekko zdziwioną minę.
-Życie idzie do przodu... Nie można się zatrzymywać bo całe się przegapi. Nie istnieje wczoraj ani jutro... liczy się tylko dzisiaj.
Soldier chyba się takiego występu nie spodziewał...
<Soldier>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!