Szedłem przez las, szukając chyba wczorajszego dnia, kiedy nagle w dali ujrzałem wilczycę, podobną do Ginewry, ale niższą i z grzywką. Nie wyglądała na groźną, więc spokojnie podszedłem do białej samicy, mimo wszystko szczerząc lekko kły. Kiedy ta cofnęła się skulona, wyprostowałem się i schowałem kły.
- Witaj. - Powiedziałem. Podniosła łeb.
- Nie zrobisz mi krzywdy? - Spytała prostując się.
- Nie zrobię. - Odparłem. - Kim jesteś?
- Mam na imię Lili i szukam przygody.
- A może chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Jeśli mogę liczyć na przygody. - Uśmiechnęła się.
- Owszem. Nie przedstawiłem się, mam na imię Gustaw.
- Aha. A może dołączyć też mój partner, Garth?
- Tak. Gdzie się znajduje?
- Nie wiem.
Właśnie w tym momencie z krzewów wyłonił się lepiej zbudowany wilk, ale o mało powalającym wzroście, był rudy i dumny.
< Garth, dokończ proszę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!