Po stracie ukochanej bałem się, że już nigdy nie zaznam uczucia miłości. Stałem się oschły, skryty i skory do bójek. Zacząłem śledzić inne wilki. Dziś wypadło na Picallo. O zmroku szła jak zwykle gdzieś poza tereny. Ja poszedłem za nią. Dotarłem do starej jaskini, gdzie gadała z kolegami. Nawet nie zauważyłem, kiedy zasnąłem. Po chyba godzinie obudziłem się, a Picallo żegnała się z kolegami. Muszę przyznać, ze ostatnio bardzo uważnie się jej przyglądałem. W niej było coś... innego niż we wszystkich waderach. Na dodatek była sama, nie miała partnera. Czyżby ona mi się podobała? Nie! To niemożliwe. Tak czy siak wyskoczyłem z krzaków. Ślepia się jej powiększyły.
- Co ty wyprawiasz? - Warknęła.
- A nic tak sobie spaceruję. - Powiedziałem.
- Mhm... Trele morele. Śledziłeś mnie.
- Może...
< Picallo, rozkręć to trochę. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!