Ja oraz moje rodzeństwo narodziliśmy się w jaskini.
- Jakie śliczne! - Szepnął ktoś cicho.
- Zobacz, ta jest podobna do ciebie. - Rzekł męski głos.
- A ten wygląda prawie jak ty. - Odezwała się wadera. A ja do nikogo nie byłam podobna... Cóż, ktoś musi być tą czarną owcą w rodzinie. Usłyszałam czyjeś kroki. Po raz pierwszy otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą wielką grupę wilków. Było ich może ze 160! To była moja wataha, moi przyjaciele oraz rodzina...
*************************************
Poczułem na sobie promienie rażącego poniedziałkowego słońca. Urodziłem się właśnie dziś, w ten słoneczny poniedziałek. Otworzyłem oczy i ukazała im się grupa wilków. Ja i moje rodzeństwo z miotu byliśmy na pagórku, wraz z naszymi rodzicami, reszta kolorowych wilków przyglądała się nam z uwagą. Byliśmy, jak się okazało, młodymi alfami.
*************************************
Wilki przyglądały się nam kilka minut, zaczęły się szepty i rozmowy na temat naszych imion. Mi dostało się wdzięczne imię Paradise. Byliśmy młodzi, lecz jako magiczne wilki już otwarliśmy oczy. Ginewra i Gustaw, nasi rodzice, wzięli nas do jaskini - Gustaw trzymał Sabakę i Sybillę, a Ginewra mnie. Położyli nas na wygodnym posłaniu z trawy. Zasnęliśmy, wiedząc, że nic nam nie zagraża i tu jesteśmy bezpieczni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!