Cieszyłam się szczęściem Makki. Była dla mnie... jak siostra. Kiedy odbiegła, szczęśliwa jak nigdy, by powiedzieć mężowi o szczeniakach, zaburczało mi w brzuchu. Uznałam, że to tylko z głodu ale okazało się inaczej. Leżałam w jaskini, a do środka wszedł mój mąż.
- Ginewra, co z tobą? - Zapytał.
- Nic. A co? - Odpowiedziałam.
- Zjadłaś coś? Masz duży brzuch.
- Nie gadaj...
- Sama zobacz. - Powiedział. Wstałam i poszłam nad rzekę.
- O matko... - Szepnęłam. Spokojnym spacerkiem wróciłam do jaskini, z wielkim uśmiechem na twarzy.
- I co? - Zapytał Gustaw.
- Będziemy mieć szczeniaki! Na pewno jedną samiczkę, a może i więcej, ale maksymalnie trzy. - Powiedziałam uradowana. Zaczęliśmy skakać po jaskini i cieszyć się wspólnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!