niedziela, 22 września 2013

Od Cheveyo - Codzienny poranny obchód i walka

Dzisiejszego ranka jak zwykle wstałem bardzo wcześnie, wszyscy oprócz strażników nocnych, inspektorów i niektórych obrońców terenów oraz pierwszych ptaków, a także rozpoczynającego wędrówkę po widnokręgu Słońca jeszcze spali. Udałem się na obchód terenów watahy.
Kiedy doszedłem do Lasu Czarnego Rumaka usłyszałem donośny krzyk mojej siostrzenicy, Elinor:
- Pomocy! - Natychmiast rzuciłem się biegiem w stronę, od której dochodził ten dźwięk. Gdy tylko dotarłem do jego źródła zobaczyłem siedem obcych, czarnych, ogromnych wilków skradających się z wyszczerzonymi zębami w stronę Elinor. 
- Uciekaj! - Krzyknąłem, a sam rzuciłem się w stronę napastników. 
Wadera na całe szczęście mnie posłuchała i pomknęła w stronę jaskini Alf. Nim jednak to zrobiła stworzyła kilka słonecznych postaci i przywołała jednego ducha, aby mi pomagali dopóki nie przyprowadzi pomocy. Zauważyłem, że w jej kierunku biegnie jeden z wrogów, ale nie mogłem w tej sprawie nic zrobić, ponieważ walczyłem właśnie z dwoma innymi. Na całe szczęście wyręczył mnie któryś z wytworów mojej siostrzenicy. 

<Gustaw, proszę dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!