Popatrzyłam na obrazek.Był naprawdę piękny.Myślałam, że zaraz zaleję się łzami wzruszenia, że ktokolwiek mnie lubi tak bardzo, że mnie rysował na lekcji.Wróciłam i przyczepiłam sobie obrazek Terry na ścianie nad łóżkiem.Postanowiłam też zrobić coś dla Terry.Wzięłam kartkę i ołówek i starałam się narysować Terre. Miałam problemy-nie jestem plastykiem.
-Ok tej rysunek wygląda...dobrze. - Spojrzałam na rysunek mój i Terry. -Co ja mówie?Ja nigdy...zaraz zaraz....Już wiem! - Pobiegłam na obszary do polowań.Upolowałam sarnę i zabrałam ją do domu.Tak obdarłam za skóry.Potem poszłam o wzięłam ostry patyk i go skróciłam na jakieś 2 cm.Potem zgarnęłam trochę nici z pajęczyny i wzięłam ostry kamień.Po kilku godzinach pracy prezent dla Terry był gotowy.Opatrzyłam sobie rany od pracy.Kamień spadł mi na łapę i trochę bolała...musiałam ją obandarzować bo leciała krew.Gdy szłam szukając Terry wszyscy patrzyli na mnie dziwnie.W końcu znalazłam Terre. -Hej Terra.Mam dla Ciebie mały prezent. - Terra wyciągnęła łapy a ja dałam jej brązową obroże zrobioną ze skóry sarny.Terra podniosła wzrok i powiedziała...
<Terra.Dokończ jak masz chwilkę>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!