Wciąż rozmyślając o terenach watahy, które zdobyliśmy na wojnie, wpatrywałem się w ptaka, który karmił swoje pisklęta. Nagle za mną pojawiła się Margaret. Nim się odezwała zdążyłem rozpocząć rozmowę.
- Co cię do mnie sprowadza? - Spytałem.
- Muszę odejść z watahy. - Odpowiedziała.
- Z jakiej racji? - Zapytałem.
- Chcę założyć własną watahę. - Odparła.
- Rozumiem. - Rzekłem. - Możesz spakować rzeczy i opuścić swoją jaskinię. Zwołam członków, jak chcesz, możesz się z nimi pożegnać.
- Ok. - Zakończyła rozmowę. Zawyłem głośno i donośnie, najpierw zjawił się Patton, za im reszta. Nie zobaczyłem jednak Cheveyo, Andree i Thei. Domyśliłem się, że są na polowaniu. Patton im przekaże.
- Margaret postanowiła założyć własną watahę, co oznacza, ze odchodzi z naszej. - Powiedziałem. Majkel, który ją przyprowadził, pożegnał się. Po kilku chwilach wilki się rozeszły, a ja znów rozmyślałem wpatrując się w ptaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!