Droga przez Azję nie była usłana różami. Trudno było przedostać się przez góry. Nie wspominając już o ukrywaniu się przed ludźmi. Kto widział dwa wilki, przemierzające tereny, gdzie ich nie ma?
- Misaki? - zapytał Satoshi. - Czemu opuściłaś razem ze mną watahę?
Wilk zaskoczył mnie tym pytaniem. Wpatrywał się we mnie uważnie. Nie wiedziałam, co mam na to odpowiedzieć.
- Może dlatego, że nie chciałam, żebyś został sam. - odwróciłam łeb w kierunku zachodzącego słońca. - Po za tym miałam już dosyć mojej despotycznej rodzinki.
- Racja. Nie należeli do wspaniałych. - parsknął śmiechem. Spoglądałam na niego kątem oka. Wiedziałam, że boli go to, że został odrzucony przez własną rodzinę. Jedynie chciał sprawiać wrażenie, że go to nie obchodzi. Westchnęłam.
- Mam mówić do ciebie, wujku? - zapytałam ze śmiechem. Wilk uniósł brwi do góry.
- A wyglądam na takiego starego?
- Sugeryjesz, że ja jestem stara. - warknęłam. Wilk pokręcił głową.
- Tylko pytam.
- Nie.
- Odpowiedziałaś sobie na pytanie czy masz do mnie mówić wujku. - rzekł. Ten wilk mnie przerażał. Naprawdę był inteligentny.
< Satoshi? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!