Nie wiem czemu przy tym basiorze, czułam się tak pewnie. Cały czas wysyłałam mu odważne sygnały. Populis szedł przodem, zaś ja za nim. Wyglądał bardzo ... przystojnie.
- Bel... Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał. Zorientowałam, że patrzy na mnie z podniesionymi brwiami.
- Masz coś na futrze... - wypaliłam. Wilk uśmiechnął się.
- To nie można było tak od razu? - zapytał ze śmiechem. Sięgnęłam łapą, po zmyślone coś, aby nie zorientował się, że go okłamałam. Dotknęłam jego łapy. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Na moich policzkach poczułam ciepło i na jego dostrzegłam rumieńce. Odwrócił wzrok.
- Umm... Jesteśmy na miejscu. - rzekł, po dłuższym marszu. Wyjrzałam zza jego ramienia. Przed nami rozciągał się sad. Jednak większość liści leżała na ziemi, a drzewa były gołe.
- Wiem, że mogłem cię zabrać w ładniejsze miejsce, ale po prostu lubię te miejsce. Ślicznie wygląda latem...
- Podoba mi się. - uśmiechnęłam się. Wilk spojrzał na mnie zaskoczony.
- Serio? - rozmasowywał się po karku, mówiąc to z niepewnością.
- Tak. A teraz chodź, ktoś musi mnie oprowadzić, po tym miejscu. Zresztą rośnie tu drzewo, które wydaje wiśnie przez cały rok.
- Naprawdę? - zapytał.
- Tego nie wiem, ale może istnieć. - powiedziałam z błyskiem w oku.
- Wymyśliłaś to?
- Może... - droczyłam się z nim.
- Czyli chcesz szukać drzewa, którego nie ma ?
- Trzeba próbować nowych rzeczy.
< Pop? ;* >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!