- Ach, Ameryka. - Misaki rozciągnęła się, po przebudzeniu.
- Co ty w niej widzisz? - zapytałem zdziwiony. Misaki łypnęła na mnie.
- Satoshi - kun. Czy ty zawsze musisz niszczyć mi humor? - zaśmiała się. Wzruszyłem ramionami.
- Jestem dołującym wilkiem.
- Właśnie widzę. - mruknęła. Już około miesiąca łazimy bez celu po terenach Ameryki Północnej. Misaki mówi, że zwiedzimy trochę świata, lecz ja wolałbym, gdzieś osiąść. Nie chciałem jej się do tego przyznać, ale jej obecność mnie cieszyła.
- Satoshi! - krzyknęła, machając mi łapą. Podszedłem do niej spokojnie. - Spójrz w dół. - rzekła. Tak zrobiłem. Na dole znajdowało się dużo jaskiń i wilków. Wszystko wydawało się wspaniałe. Tereny też były śliczne.
- Chodź. - złapałem jej łapę. - Dołączymy do tej watahy. - oznajmiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!