Podkład:
Krew i śmierć- pierwsze zapachy na tym świecie.
Strach- pierwsze uczucie.
Jęk rannych pobratymców- pierwszy dźwięk.
Właśnie tak zaczęło się moje życie w jednej z watah tego kraju, która niestety była akurat ogarnięta wojną. Po dwóch dniach, straciłam w niej swojego ojca-poległ w obronie mnie i swojej partnerki, a mej matki. Niedługo potem zaczęła interesować się nami czwórka wojowników ze stada przeciwników. Najwidoczniej uznali nas za łatwy łup. Moja rodzicielka postanowiła za wszelką cenę mnie ocalić, więc zabiła zagradzającego jej drogę ucieczki wilka, po czym poderwała moje ciało i ruszyła pędem przed siebie. Wojownicy pognali jednak za nią. Po paru dniach, prawie ją dogonili. Nie mając innego wyjścia, spojrzała na mnie ostatni raz, zawiesiła mi na szyi swój pomarańczowy medalik na czerwonej obroży i wyrzuciła w pobliskie krzaki dosłownie w ostatniej chwili, gdyż minutę później koło mojej kryjówki przebiegli pędem prześladowcy.
Kiedy zniknęli mi z oczu, zapłakałam cicho z rozpaczy i zawyłam cieniutko, próbując przywołać mą matkę. Ona jednak nie wróciła... Nie mogłam tylko zrozumieć, dlaczego. Pozostało mi mieć tylko nadzieje, że kiedyś po mnie wróci.
Nie mając innego wyjścia, zaczęłam szukać miejsca do przespania dzisiejszej nocy, która miała niedługo się zacząć. Z braku lepszego, wcisnęłam się do jednej zagradzających drogę, pustych w środku kłód i zwinęłam się w kłębek. Po chwili usnęłam uśpiona przez pohukiwanie sów i szmer liści.
Następnego dnia obudził mnie szmer wciąganego powietrza. Najwidoczniej ktoś mnie wyczuł. Kiedy po chwili wsadził do mojej kryjówki, swój pysk, okazało się, że to dorosły wilk, a dokładniej biała wadera z czarnym łatami. Prawie natychmiast się poderwałam i uciekłam w najdalszy skrawek kłody, byle tylko jak najdalej od niej. Nie chciałam kończyć żywota na tym świecie tak szybko.
<Whitney, kontynuuj, proszę.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!