Od Ginewry dowiedziałam się, że będzie wojna. Boję się bardzo, bo Bursztyn to wojownik... Naprawdę się boję, że go stracę.... Wiele wilków na naszej wyspie zginęło... Tylu znajomych, przyjaciół, całe rodziny, szczeniaki... A jeszcze jak się dowiedziałam, że chce walczyć w imię watahy... Załamałam się! Cały dzień chodziłam smutna, aż Peeta zapytał:
- Ami, wyglądasz na smutną. Co cię trapi?
- A nic. - Skłamałam, odwracając wzrok. Uważam, że brzmiałam całkiem wiarygodnie.
-Bursztyn zamierza walczyć, to cie trapi? - Zapytał, obejmując mnie.
- No tak... - Przyznałam wreszcie - Martwię się, że zginie.
- Nie martw się, nic mu się nie stanie.
- Dzięki. Ale wiesz... - Westchnęłam. Poszłam jeszcze do Bursztyna. Weszłam do jego jaskini i zapytałam prosto z mostu:
- Bursztyn, na pewno chcesz walczyć?
-Tak chce walczyć by nasza wataha była wolna. Nikt nie będzie bezkarnie zabijał wilków, które do niej należą. - Powiedział stanowczo. Wiedziałam, że nie zmieni już decyzji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!