piątek, 15 sierpnia 2014

Od Laeti - Towarzysz

Szłam przez tereny watahy. Ostatnio wiele dobrego mnie spotkało. Lato - to była moja szczęśliwa pora roku. Tylko te uparte komary, muchy i meszki nie dawały spokoju.
Moje rozmyślanie przerwało czyjeś kroki. Ku mnie biegł karmelowo - biały lis. Wpadł na mnie. W jego oczach dostrzegłam strach. Schował się za mną. Nadbiegł ryś. Obnażyłam kły. 
Ryś mruknął gniewnie i otoczył mnie, aby dostać się do lisa. Jednak skoczyłam przed lisa, który był oszołomiony moją reakcją. Warknęłam. Ryś prychnął i wycofał się w las.
- Dziękuje. - wymamrotał lis. Skierowałam wzrok na niego, jego bystre oczy były skupione na mnie. Uśmiechnął się nieśmiało.
- Proszę. - powiedziałam i odwzajemniłam gest. Lis przysiadł, a jego ogon puszysty ogon, przyległ do tylnej łapy. Ruchy miał dystyngowane i płynne. Zahipnotyzowało mnie to.
- Nazywam się, Axel... - zaczął niepewnie. Wyciągnął do mnie łapę.
- Laeti. - uścisnęłam łapę lisa. - Jesteś głodny?
- Tak i to bardzo. - zaśmiał się.
- Świetnie. W jaskini mam mnóstwo jelenia, którego mój partner upolował wczoraj. - wyjaśniłam. Lis skrzywił się.
- Nigdy nie jadłem jelenia... Tylko drobną zwierzynę, taką jak zające albo myszy. - jęknął.
- Nie martw się. Jeleń też jest dobry, a nawet lepszy. - rozmarzyłam się. Zagadałam się z lisem. Czułam, że zostanie ze mną na dłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!