Dołączyłam do watahy właśnie w dniu swoich urodzin. Byłam z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo rozpoczęłam tym samym kolejny rozdział mojego życia, w którym nie będzie miejsca na przykrości i ból. Nie liczy się przeszłość, ważna jest dla mnie teraz tylko teraźniejszość, muszę też myśleć o moich dalszych losach, czyli o przyszłości.
Idąc przez tereny watahy, wpadłam na żółtą wilczycę, która - jak twierdził Gustaw - miała mnie oprowadzić po terenach.
- Witaj. - Odezwała się cicho. - Nie widziałam cię tu wcześniej.
- Jestem nowa. - Odpowiedziałam lekko przekręcając pysk.
- Mam cię oprowadzić? - Zapytała z uśmiechem.
- Jeśli możesz.
- Zawsze do usług. - Powiedziała.
Tereny tej watahy są takie duże, zróżnicowane i piękne. Podobno to obszary w dużej ilości zamieszkiwane również przez konie. Na pewnej łące, której nazwy nie umiałam zapamiętać, widziałam konia, na Wiecznie Zimowym Szczycie żyje duże stado, no i podobno Clover mieszka w Lesie Czarnego Rumaka. Jeszcze jej nie spotkałam, ale mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda. Szłyśmy z Nasari w kierunku prawdopodobnie jakiejś rzeki, ponieważ było słychać jej szum.
- Sybilla, a kiedy masz urodziny? - Zagadnęła.
- Dzisiaj. Kończę 6 lat. - Odpowiedziałam.
- Serio? Wszystkiego najlepszego!
- Dziękuję ci bardzo. - Postanowiłam zmienić temat, na jakiś ciekawszy i związany z watahą. - Czy tu niedaleko jest rzeka?
- Tak. - Pokiwała głową. - Rzeka Condos, wilki ją uwielbiają.
- Zatem na pewno i ja ją polubię. Uwielbiam pływać.
- To super, ale w tej rzece nie można.
- Dlaczego? - Dociekałam.
- Nurt jest zbyt silny i są ostre, wystające skały. Lepiej nie ryzykować.
- Racja. - Przytaknęłam, wykonując gwałtowny ruch głowy.
Po zwiedzeniu całych terenów, znów rozmawiałyśmy.
- Idziesz na imprezę? - Zapytała Nasari.
- A z jakiej okazji?
- Walentynki, wygrana wojna, karnawał... - Wyliczała. Na myśl o wojnie skrzywiłam się, ale postanowiłam pójść i potraktować tą imprezę jak przyjęcie urodzinowe. W prawdzie nie dostałam żadnego prezentu, ale zyskałam wielu wspaniałych przyjaciół i niesamowicie fajną watahę, mam piękną, dużą jaskinię z niesamowitym widokiem na Rzekę Condos, która - mimo iż nie można w niej pływać - bardzo mi się spodobała, nie muszę już w kółko chodzić na wojny i to było największym prezentem. Mogę na nowo cieszyć się życiem, w licznym gronie nowych znajomych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!