Odkąd Gustaw wyruszył w podróż, wiele działo się w watasze. Przez naszego alfę, postanowiliśmy odejść i znaleźć starych przyjaciół. Każdy poszedł w inną stronę, ja byłem jako pierwszy. Idąc ze jego, wciąż mocno odbitymi w gruncie, śladami, dotarłem w wiele dziwnych miejsc. Postanowiłem znaleźć świeższy trop, ale niestety - straciłem orientację. Wreszcie, postanowiłem pójść przez najbliższy las, znaleźć jakiegoś wilka i zapytać go o drogę do Watahy Krwawego Wzgórza, gdzie podobno mój najlepszy przyjaciel przebywa.
- Witam. - Powiedziałem spokojnie podchodząc do wilczycy.
- Do widzenia. - Odpowiedziała z warknięciem i zaczęła odchodzić. Przeskoczyłem nad nią i wylądowałem przed nią.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.
- To się jeszcze okaże. - Warknęła ostro, próbując mnie wystraszyć. Kiedy zobaczyła, że wciąż zagradzam jej drogę, przewróciła oczami i westchnęła.
- Co mam do cholery zrobić, żebyś się odwalił?! - Spytała i zaczęła warczeć.
- Niewiele. - Odparłem. - Znajduję się na terenach Watahy Krwawego Wzgórza, nie?
- A jak myślisz? - Odparła znudzona.
- Zatem dzięki. Obiecuję, że już nie wejdę ci w drogę!
- Trzymam za słowo. - Warknęła wyraźnie znudzona rozmową i poszła w las, ja natomiast szukałem Gustawa. Kiedy już go znalazłem, nie posiadałem się ze szczęścia. Stary, dobry Gustaw - nic się nie zmienił. Byłem dumny, widząc jak go wyszkoliłem, jaki jest sprawiedliwy i doświadczony...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!